W odpowiedzi na czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził wyższość prawa polskiego nad unijnym, w niedzielę w wielu polskich miastach zorganizowane zostaną demonstracje wyrażające poparcie dla dalszego członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Świdnica dołączyła do ponad 100 miejsc, w których organizowane są protesty pod hasłem „My zostajemy w Europie”. Świdniczanie uczestniczą także w głównym proteście w Warszawie.
W czwartek, 7 października Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej uznał, że przepisy europejskie w zakresie, w jakim organy Unii Europejskiej działają poza granicami kompetencji przekazanych przez Polskę, są niezgodne z polską konstytucją. Za niezgodny z konstytucją uznano także przepis europejski uprawniający sądy krajowe do pomijania przepisów konstytucji lub orzekania na podstawie uchylonych norm, a także przepisy Traktatu o UE uprawniające sądy krajowe do kontroli legalności powołania sędziego przez prezydenta oraz uchwał Krajowej Rady Sądownictwa ws. powołania sędziów.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wywołało falę komentarzy. Przeciwko orzeczeniu protestuje opozycja, która przekonuje, że wyrok oznacza początek Polexitu – wyjścia Polski z Unii Europejskiej. – Wyrok tzw. Trybunału Konstytucyjnego to jest po prostu prymitywna instrukcja do tego jak łamać prawo europejskie. Po miesiącach gierek z instytucjami Unii Europejskiej, Trybunał powiedział to, co chce usłyszeć Jarosław Kaczyński, że jest konflikt pomiędzy konstytucją a przepisami unijnymi – komentował poseł Krzysztof Śmiszek, wiceszef klubu Lewicy. – Pseudotrybunał z 3 dublerami i prokuratorem Stanu Wojennego, na czele z towarzyskim odkryciem prezesa wykonuje polityczne zlecenie, skutkiem czego może być utrata setek miliardów euro pomocy, na którą czekają Polacy. Na Nowogrodzkiej włączono dziś odliczanie do Polexitu – ocenił z kolei wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka.
Do wspólnego zamanifestowania woli pozostania Polski w europejskiej wspólnocie jako pierwszy zachęcił Donald Tusk, przewodniczący PO i zaprosił do udziału w proteście na placu Zamkowym w Warszawie w niedzielę, 10 października o godzinie 18.00. Podobne akcje pod wspólnym hasłem „My zostajemy w Europie” zgromadziły tłumy w ponad stu miejscowościach w Polsce. Protestują także Polacy mieszkający zagranicą. Przedstawiciele PO ze Świdnicy ze starostą powiatu Piotrem Fedorowiczem uczestniczą w manifestacji w Warszawie.
Spotkanie na Rynku rozpoczęło się odśpiewaniem hymnu Polski, a po krótkim wprowadzeniu prezydent Beaty Moskal-Słaniewskiej zabrzmiała „Oda do radości”. Wśród uczestników znalazła się osoba, która próbowała zakłócić manifestację, krzycząc „Z uśmiechem na twarzy sprzedajecie Polskę k.. m…”.
– Nikt nas z UE nie wyprowadzi, bo tego nie chcemy. dziś mówimy o UE nie tylko w kontekście inwestycji, ale w kontekście wartości, zgody, otwartych granic. My pokolenie 50 plus pamiętamy Europę szlabanów. Dzisiaj granice są otwarte nie tylko dla nas, ale także dla naszych usług towarów. Dziś jesteśmy tu z powodu praworządności. Nie ma zgody na łamanie traktatów, które podpisali nasi rządzący – mówiła Beata Moskal-Słaniewska.
– Polska stała się członkiem UE 15 lat po okrągłym stole. Od czasu przystąpienia Polski do UE minęło 17 lat. Był to dla nas do pewnego momentu piękny czas. Aktualny rząd Polski, który niszczy demokrację, niszczy samorządy, również robi wszystko, byśmy wyszli z UE. My tego nie chcemy. Robi to tak perfidnie, że tu jedna z osób wykrzykiwała to, co wykrzykiwała. To jest wina mediów, które powinny być publiczne, a jakie są, wszyscy wiemy – stwierdził radny sejmiku dolnośląskiego Jacek Iwancz.
– Nasze kieszenie będą coraz cieńsze, a rząd się sam wykarmi. Wyprowadzając nas z UE, niszczą także naszą gospodarkę – mówił radny Lech Bokszczanin.
Jeden z przemawiających przypomniał czasy, gdy po licach Świdnicy chodzili Rosjanie, a na półkach był tylko ocet. – Przypomnijcie o tym swoim dzieciom i wnukom! – apelował.
– Panie Kaczyński, pan nie może nas wyprowadzić z UE, pan może najwyżej wyprowadzić kota na spacer – mówił Bolesław Marciniszyn, mówiąc, że reprezentuje obecną na Rynku dawną Solidarność. – Jak będzie trzeba, zrobimy kolejną rewolucję.
– Jarosław Kaczyński boi się tłumów, dopóki będziemy przychodzili, dopóty się nie damy – mówił kolejny z mówców. – Nie chcę powtórzenia tego, co dzieje się na Białorusi – dodała mieszkająca w Świdnicy Natalia, obywatelka Białorusi i Polski.
Jan Dzięcielski zachęcał do skandowania: Wolne media!
/asz, mn/
fot. Dariusz Nowaczyński, mn