O początkach swojej kariery, o procesie twórczym, a także o zachwycie spojrzeniem młodych twórców filmowych mówiła podczas sobotniego spotkania Katarzyna Figura zorganizowanego w świdnickim teatrze. Aktorka filmowa, teatralna i telewizyjna, wymieniana wśród najbarwniejszych postaci polskiego kina, która od początku fascynowała swoją grą i przykuwała uwagę nieprzeciętną prezencją, gości w Świdnicy w ramach 7. edycji Festiwalu Filmowego Spektrum.
Spotkanie z Katarzyną Figurą odbyło się ramach cyklu Bliżej Jurorów. – Chciałam wyrazić swój ogromny zachwyt, poczucie radości i inspiracji, wynikający z tego, że mogłam być tutaj w Świdnicy. Myślę, że to naprawdę przepiękne miasto. Znam to miasto sprzed lat, byłam tutaj chyba nawet dwukrotnie – mówiła Figura, tym razem goszcząca w Świdnicy jako jurorka tegorocznej edycji Festiwalu Filmowego Spektrum. – Z tego zobowiązania obejrzałam szereg filmów, na które prawdopodobnie nie znalazłabym czasu w normalnym życiu. Było to naprawdę niezwykłe doświadczenie, niezwykle inspirujące – podkreślała.
Jak mówiła aktorka, bardzo podoba jej się obecne spojrzenie młodych twórców filmowych zaprezentowane podczas tegorocznej edycji festiwalu Spektrum. – Są to jednak ludzie młodzi, znajdujący się na początku swojej kariery i drogi filmowej. Dla mnie osobiście ma to ogromne znaczenie, bo dzielą nas dekady. Pojmuję życie jako nieustanny rozwój, a właśnie rozwój musi być stymulowany, musi być odświeżany, musi następować ta transfuzja świeżej krwi – w sensie myśli, twórczości i spojrzenia. To się tutaj stało i to mnie naprawdę zaskoczyło. Oprócz filmów z naszej selekcji obejrzałam również cały blok filmów-animacji. Byłam zachwycona. Coraz więcej jest filmów nawiązujących do komisów, bądź wywodzących się z duchu komiksu. Bardzo mi się to spodobało. Nie zamykamy się też na naszym podwórku jeśli chodzi o język. To dla mnie przyjemność, kiedy słyszę francuski, angielski, szwedzki, holenderski, czy hiszpański – wskazywała Figura, ciesząc się również z możliwości spotkania z młodymi twórcami, umożliwiającą przywoływaną wcześniej wymianę myśli.
– Moja droga współpracy z młodymi twórcami rozpoczęła się bardzo dawno temu. Byłam jeszcze w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, obecnej Akademii Teatralnej w Warszawie. To były lata osiemdziesiąte, to był bardzo trudny czas. Rozpoczęłam studia na tej uczelni w roku wybuchu stanu wojennego. Zaczęliśmy studia w październiku, a 13 grudnia wszystko się zamknęło, upadło i przekreśliło. Po tym pierwszym roku związanym ze strajkami wróciliśmy dalej na uczelnię, ale bardzo wyraźnie zaznaczyło się w moim myśleniu o przyszłości – o tym kim chcę być, jaka chcę być na ekranie lub na scenie teatralnej, gdzie chcę być. To jakby kształtowało moje dalsze postępowanie. Zaczynało się od myśli, od pragnienia, że chcę pracować na całym świecie. Nie to, że chcę wyemigrować z Polski, wyrwać się, ale chcę mieć kontakt i doświadczenie. Tak zresztą byłam wychowywana przez mojego tatę. Od najmłodszych lat uczyłam się języków obcych, była we mnie zapisana ciekawość świata. Ziarno być może było zasiane dużo wcześniej. Wybuch stanu wojennego był bardzo znaczący dla mnie i jak gdyby kształtował moje myślenie, moje czucie na temat filmu, ról teatralnych i pracy na całym świecie – tłumaczyła aktorka.
– Moja praca z młodymi twórcami właśnie w krótkich metrażach, czyli formule 30-minutowej a czasami 40-minutowej, jest naprawdę bardzo twórcza i inspirująca. Jest dla mnie antidotum. Coraz rzadziej gram w serialach, ale właśnie takie filmy krótkometrażowe, które kręcimy w ciągu trzech dni lub tygodnia, takie filmy są dla mnie antidotum na robienie pracy, która mnie pożerała, wyczerpywała, zabierała moją energię twórczą oraz czas życiowy, a nie dawała mi radości w zamian. Filmy krótkometrażowe z młodymi twórcami dają mi przede wszystkim ogromną satysfakcję, są dla mnie przygodą, i dzięki temu dalej żyję i się rozwijam – podkreślała.
/mn/
fot. Dariusz Nowaczyński