Najpierw wyrył na drzwiach gwiazdy i swastyki, potem głębokie rysy dookoła pojazdu. Samochód mieszkanki jednego z domów przy ul. Chłopskiej w Świdnicy został porysowany już trzykrotnie. Za trzecim razem sprawca w kominiarce w środku nocy wdarł się na posesję.
– Mieszkam w rodzinnym domu od 40 lat i nigdy na tej spokojnej ulicy nie dochodziło do takich zdarzeń. Coraz bardziej boję się, że po tych aktach wandalizmu zacznie się dziać coś gorszego. Ogromnie martwię się o bezpieczeństwo moich dzieci, o to, że coś złego stanie się, gdy będziemy spali. Jedno z dzieci jest pod opieką psychologa – mówi świdniczanka.
Po raz pierwszy samochód został porysowany 23 lipca. – Na drzwiach ktoś wyrył gwiazdę, swastykę i jakieś bohomazy. Oczywiście sprawę zgłosiłam na policję. Usuwanie uszkodzeń i malowanie kosztowało 3,5 tysiąca złotych – mówi świdniczanka. Tuż po powrocie od lakiernika, 30 lipca samochód znów został porysowany. – Tym razem sprawca wyrył głęboką rysę dookoła auta – mówi właścicielka. Policja została ponownie zawiadomiona, samochód trafił znów do lakiernika, a kobieta zapłaciła za naprawę ok. 2 tysięcy złotych.
Sprawcy nie udało się ująć, a po tych zdarzeniach świdniczanka zaczęła parkować samochód na posesji za zamkniętą bramą i zamontowała kamery z mikrofonami. – Miałam nadzieję, że już nic złego się nie wydarzy. Tymczasem rano 1 września znów zastałam porysowany samochód, a to, co wyrabiał sprawca, zarejestrowała kamera – opisuje mieszkanka Chłopskiej.
Na nagraniu widać, jak trzy minuty po północy do posesji zbliżył się zamaskowany mężczyzna, przeskoczył przez płot i zniknął za samochodem. Nie przestraszył się włączonego przez fotokomórkę oświetlenia, nie próbował nawet zachować ciszy. Słychać jego charakterystyczny kaszel. Mężczyzna przez pół godziny coś robił za samochodem, nie wiadomo jednak co, bowiem tego miejsca kamera nie objęła. Około godziny 0.30 wstał, przerysował samochód dookoła i wyskoczył przez płot. Robił to nieudolnie, co skończyło się upadkiem.
– Nie mam pojęcia, co ten człowiek tyle czasu robił za samochodem. Auto zabrali policjanci i dokładnie je sprawdzili, czy nie zostały uszkodzone jakieś ważne przewody, co mogłoby doprowadzić do wypadku. Technicy nic takiego nie stwierdzili, ale obawa została. Ktoś świadomie i celowo chce wzbudzić we mnie strach. Nie mam wrogów, ale w związku ze sprawami prywatnymi wiem, że może to być działanie na zlecenie. Wszystko przekazałam policji, ale na razie nie ma żadnych efektów. Niestety, w tej okolicy nie ma miejskiego monitoringu. Nie wiem, skąd przyszedł ani dokąd poszedł ten sprawca. Jedna z sąsiadek widziała go, jak idzie ulicą Chłopską, ale było ciemno i poza sylwetką utykającego mężczyzny nie dostrzegła twarzy – opisuje ofiara nękania. Kobieta podjęła decyzję o zainstalowaniu nowego ogrodzenia oraz zamierza wynająć firmę ochroniarską.
Być może są osoby, które widziały w nocy z 31 sierpnia na 1 września tego roku utykającego mężczyznę z plecakiem i w czapce z daszkiem, który szedł ulicami w dzielnicy Kraszowice? Może ktoś słyszał o osobie, która mogła przyjąć zlecenie niszczenia jednego, konkretnego auta? Wszyscy, którzy posiadają informacje mogące pomóc w ujęciu sprawcy, proszeni są o kontakt na adres: [email protected]. Gwarantujemy anonimowość.
/asz/