Strona główna 0_Slider Dramatycznie brakuje pieniędzy. DIOZ wstrzymał przyjęcia zwierząt i wyjazdy na interwencje

Dramatycznie brakuje pieniędzy. DIOZ wstrzymał przyjęcia zwierząt i wyjazdy na interwencje

0

Dzięki ich działaniom udało się uratować od cierpień setki zwierząt. – Stanęliśmy pod ścianą. Wszystko zdrożało dramatycznie, zabija nas inflacja, a zbiórki stanęły. Nie mamy pieniędzy na wyjazdy, leczenie i opiekę nad kolejnymi zwierzętami – mówi Konrad Kuźmiński, prezes Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Dopóki sytuacja finansowa się nie poprawi, społecznicy skupią się na 120 zwierzętach, które obecnie są w ich ośrodku w Pietrzykowie. Wyjazdy interwencyjne zostały wstrzymane.

DIOZ, który jest organizacją społeczną i działa wyłącznie dzięki datkom i pomocy rzeczowej, przeniósł rok temu swoją siedzibę do Pietrzykowa w powiecie świdnickim. Społecznicy wzięli pół miliona złotych kredytu, by kupić zrujnowane gospodarstwo i ziemię dla swoich podopiecznych. – Mamy krowy, konie, kozy, świnie, szopy, psy i coraz więcej kotów – wylicza Konrad Kuźmiński. Wszystkie zwierzęta trafiały do ośrodka w tragicznym stanie. Były zabierane od nieodpowiedzialnych właścicieli skrajnie wycieńczone, chore, często połamane lub potraktowane żrącymi środkami.

– Dlaczego musimy się zatrzymać? Po prostu nie mamy środków by działać – od ponad dwóch miesięcy każdy dzień to walka o finansowe przetrwanie. Długi spędzają nam sen z powiek – nie mamy pieniędzy na leki, zabiegi, czy chociażby utrzymanie ponad setki uratowanych przed śmiercią zwierząt, przebywających w ośrodku, nie wspominając o interwencjach… Powoli gaśniemy, a razem z nami szansa tysięcy zwierząt na ratunek Jako organizacja utrzymująca się wyłącznie z ofiarności ludzi, nieposiadająca jakiegokolwiek wsparcia ze strony państwa, bardzo mocno odczuwamy kryzys, pandemię, wakacje oraz inflację… – uzasadniają swoją decyzję o wstrzymaniu wyjazdów na interwencje i przyjęć nowych zwierząt inspektorzy. Nad zwierzętami czuwa sześć osób, które całkowicie poświęcają im swój czas i siły.

– Jesteśmy w trakcie remontu domu. Mamy już dach, dzięki pomocy firmy z Poznania wkrótce będziemy mieli rozprowadzoną instalację wodną, dostaliśmy też znaczną część przewodów do instalacji elektrycznej, czekamy na okna i liczymy, że do zimy uda nam się zagospodarować dwa piętra. Musieliśmy też zainwestować w betonowy płot, bo nasze kozy każdą inną przeszkodę potrafią pokonać. Cały czas opłacamy kontenery, w których mieszkają nasi podopieczni. Najwięcej jednak kosztuje leczenie. Każde zwierzę było bardzo chore i zaniedbane, mamy wielu psich seniorów. Potrzebna jest specjalistyczna karma, bardzo drogie leki. Niebotycznie wzrosły koszty badań. W planach mamy własną lecznicę i zatrudnienie lekarza weterynarii, co pozwoli ograniczyć koszty, ale to dopiero plany. Na razie jest bardzo ciężko – mówi prezes stowarzyszenia.

Konrad Kuźmiński cieszy się, że diametralnie zmieniło się nastawienie mieszkańców. – Nie ma już śladu po początkowej nieufności, a nawet wrogości. Sąsiedzi bardzo nas wspierają, użyczając maszyn rolniczych, dzierżawiąc za darmo łąki i magazyny na siano. Bardzo jesteśmy wdzięczni – podkreśla szef DIOZ.

Społecznicy wiedzą, jak wiele zwierząt wciąż czeka na ratunek. – Tak naprawdę wszystko spoczywa na barkach organizacji pozarządowych. Przyszłość nas przeraża. Będą podwyżki prądu, wciąż drożeje paliwo. Zdajemy sobie sprawę, że ludziom będzie coraz trudniej pomagać, ale bez nich nie damy rady.

Jak pomóc? Datki można wpłacać:

💌 zbiórka internetowa – http://ratujemyzwierzaki.pl/bez-ratunku
💌 przelew tradycyjny – mBank S.A. 49 1140 2004 0000 3802 7654 3761
w tytule: wsparcie DIOZ
💌 BLIK przelew na telefon – 534-776-981

/asz/
Zdjęcia DIOZ

Interwencje:

Ośrodek w Pietrzykowie:

Poprzedni artykułSzczepienia na Rynku już w niedzielę. Gdzie jeszcze można przyjąć preparat bez rejestracji?
Następny artykułPosmakowali historii. W niedzielę w roli głównej piwo