Pierwsi zwykle przyjeżdżali mężczyźni, z czasem dołączały żony z dziećmi. Z ubogich ziem Małopolski jechali na żyzny zachód, włączony po II wojnie światowej do Polski na mocy ustaleń z Teheranu i Jałty. Wielu nie wierzyło, że zostaną tu na całe życie, a nawet na pokolenia. Dzisiaj mieszkańcy Goli Świdnickiej świętowali 76. rocznicę przyjazdu polskich osadników. Potomkowie wszystkich 22 rodzin żyją w malowniczej wsi do dzisiaj.
Waleria Antosiak ma dzisiaj 96 lat, choć wygląda znacznie młodziej, a w oczach wciąż tli się iskra z młodości, gdy jako 20-letnia dziewczyna przyjechała do Goli. – Wieś była ładna, ale nie taka ładna jak dzisiaj. Byli tu jeszcze Niemcy, większość wkrótce wyjechała. Teraz mieszka się tu bardzo dobrze – uśmiecha się pani Waleria, która na uroczystości pojawiła się w otoczeniu dużej rodziny.
– Przyjechali tu głównie z miejscowości Rzyki, Żarnówka i Makowa Podhalańskiego, czyli to byli głównie górale. Trzy rodziny przybyły ze wschodu – wylicza Stanisława Gerus, radna i wspólnie z sołtysem Józefem Młockiem główna inicjatorka i organizatorka obchodów rocznicy.
– My jesteśmy trzecie pokolenie, czwarte już przejęło gospodarstwa – mówi Danuta Schanne, z domu Uroda. – Mój dziadek był szewcem, wprowadził się do domu, gdzie mieszkał szewc niemiecki. Mieszkali razem do 1947 roku. Zgodnie żyli, razem z Niemkami gotowali obiady. Przejmowanie tych gospodarstw szło tak po ludzku – wspomina. – Nawet ta pani Urszula Bury to była Niemka, która wyszła za mąż za pana Burego. Założyli rodzinę, ciężko pracowali – dodaje Stanisława Gerus. – Wtedy nie było tak bogato jak teraz, ale dla górali była to duża zmiana. Przyszli na ziemie żyzne, do domów murowanych. A jednak nie wierzyli, że tu zostaną. Mój dziadek przyjechał w 1945, mama w 1948, a babcia dopiero w 1950. Dopiero z czasem się tu nawzajem ściągali, że jednak jest dobrze i ten strach malał – mówi pani Danuta. – Jesteśmy dumni, że tu wytrwali, że tu jest Polska – dodaje radna Gerus.
Z pomysłem, by uczcić polskich osadników w Goli Świdnickiej nosił się już od kilku lat sołtys Józef Młocek jednak plany, by uroczystości przygotować w 75. rocznicę, pokrzyżowała pandemia koronawirusa. Stąd taki nieokrągły jubileusz, ale bardzo radosny i podniosły. W jego organizację włączył się obok mieszkańców i władz gminy także Związek Piłsudczyków Rzeczypospolitej Polskiej, którego generał, Stanisław Władysław Śliwa pochodzi z nieodległych Domanic, a z gminy Marcinowice wywodzi się jego żona Cecylia. Firma Stanisława Śliwy ufundowała tablicę pamiątkową, którą odsłonięto po uroczystej mszy św. w miejscowym kościele pw. św. Marcina. Znalazły się na niej nazwiska rodzin osadników.
Związek wszystkie 22 rodziny nagrodził medalami „Za wiarę i patriotyzm”. Uhonorowane zostały rodziny: Antosiak, Betlej, Bizoń, Borowy, Bury, Głuc, Hatala, Homenda, Hyrlicki, Kowala, Króliczek, Łysoń, Malik, Młocek, Pieczarka, Pieronkiewicz, Rusin, Sałapatek, Sordyl, Uroda, Woźny, Żywioł i Zwięczak. Złoty Krzyż Związku Piłsudczyków RP otrzymali wójt Stanisław leń, sołtys Józef Młocek oraz najstarsza mieszkanka Waleria Antosiak. Srebrnym Krzyżem wyróżniony został przewodniczący Rady Gminy Marcinowice Artur Fiołek, a brązowym radna Stanisława Gerus oraz Mieczysław Łysoń, Violetta Wąsowska i Jan Hydzik.
Z inicjatywy radnej Gerus upamiętniony został również wieloletni, nieżyjący już proboszcz parafii św. Marcina w Goli Świdnickiej ks. Tadeusz Dudek. Tablicę, która została umieszczona w kościele, ufundowali wierni.
W uświetnienie uroczystości zaangażowało się wiele osób, m.in. strażacy ochotnicy oraz motocykliści, którzy otwierali paradę z kościoła do wiejskiej świetlicy. Mieszkanki i mieszkańcy Goli zadbali o suty poczęstunek, wystąpił zespół Kądziołeczka, a do późnego wieczora uczestnikom biesiady przygrywać będzie zespół Impuls.
Przed świetlicą stanęła tablica z archiwalnymi zdjęciami, które wywołały ogromne zainteresowanie. Wielu bohaterów fotografii już nie żyje. – Oni wszyscy są tu z nami, na naszym cmentarzu. Zostają w naszej Goli – mówią z uśmiechem panie Stanisława i Danuta.
Agnieszka Szymkiewicz