Dwa lata miałyby potrwać prace związane z przygotowaniem dokumentacji dla budowy południowej-zachodniej obwodnicy Świdnicy. Realizacją przedsięwzięcia zainteresowany jest nie tylko świdnicki, ale również wojewódzki samorząd, który zadeklarował współfinansowanie prac projektowych. – Jeżeli uda się zaprojektować obwodnicę, której koszt budowy nie przekroczy 200 mln złotych, możliwa będzie realizacja tego projektu przy skorzystaniu z funduszy rządowych – twierdzi Maciej Gleba, dyrektor wydziału dróg i infrastruktury miejskiej w świdnickim magistracie.
Starania związane z budową południowego obejścia Świdnicy trwają już od dwudziestu lat. Pierwsze kroki w tej sprawie świdniccy samorządowcy podjęli w 2001 roku. W porozumieniu z gminą Świdnica oraz starostwem powiatowym zlecono sporządzenie studium techniczno-ekonomicznego, w ramach którego dokonano wyboru południowego wariantu przebiegu obwodnicy, a także koncepcji programowo-przestrzennej. W kolejnych latach udało się także uzyskać decyzję środowiskową. Bez pomocy z zewnątrz miasto nie miało jednak szans na samodzielne podjęcie budowy, której koszt szacowano 10 lat temu na około 470 mln złotych. Z tego względu wielokrotnie zwracano się do kolejnych rządów o uwzględnienie drogowej inwestycji w krajowych planach budowy dróg. Apele w tej sprawie kierowali posłowie Ziemi Świdnickiej, władze miasta, a także mieszkańcy.
Dotychczasowe próby przekonania rządzących o konieczności budowy południowej obwodnicy Świdnicy, dzięki której możliwe stałoby się wyprowadzenie ruchu tranzytowego poza miasto, nie przyniosły oczekiwanego efektu. Nadzieje na realizację inwestycji dodatkowo oddaliły się wraz z rozpoczęciem prac projektowych przy planowanej drodze ekspresowej S5, łączącej Wrocław ze Świdnicą, Wałbrzychem i węzłem S3 w Bolkowie. Wszystkie opracowane warianty przebiegu tej trasy zakładającą budowę S5 na północ od Świdnicy. Takie rozwiązanie umożliwiłoby, co prawda, odciążenie obecnego, miejskiego odcinka drogi krajowej nr 35, jednak nie rozwiązałoby problemu związanego z ruchem tranzytowym na drogach wojewódzkich przebiegających przez miasto.
W tej sytuacji, po dwudziestu latach starań i wobec braku rządowych planów w tym zakresie, inicjatywę w sprawie drogowej inwestycji postanowili ponownie przejąć samorządowcy. – Po kilku nieudanych próbach budowy obwodnicy, zarówno jeśli chodzi o projekt, jak i realizację, pojawia się kolejna „jaskółka”. W grudniu 2020 roku Sejm przyjął ustawę o zmianie ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, która dotyka bardzo ważnej zmiany. Poza zadaniami, które w mieście Świdnica w ramach tego programu realizujemy, pojawiła się możliwość realizacji zadań związanych z budową obwodnic w ciągu dróg wojewódzkich. Na tej podstawie samorząd województwa dolnośląskiego zaproponował pani prezydent podpisanie porozumienia o zastępstwie inwestorskim. Ma ono polegać na tym, że w okresie dwóch lat od podpisania porozumienia miasto wykona projekt budowlany budowy południowo-zachodniego obejścia Świdnicy – tłumaczy Maciej Gleba, dyrektor wydziału dróg i infrastruktury miejskiej Urzędu Miejskiego w Świdnicy.
„Wojewódzka” obwodnica miałaby zaczynać się w rejonie Słotwiny, przebiegając następnie wzdłuż zachodniej i południowej granicy miasta, kończąc się na wysokości Boleścina. – Przebieg drogi odpowiada projektowanemu korytarzowi obwodnicy Świdnicy w ciągu drogi krajowej nr 35, która z uwagi na przyjęty do realizacji wariant drogi ekspresowej S5 nie będzie realizowana. Ten korytarz jest wyznaczony zarówno w studium, jak i w planach zagospodarowania przestrzennego gminy miejskiej i wiejskiej Świdnica – wskazuje Gleba. Ostateczny przebieg trasy zostanie ustalony podczas prac projektowych, których koszt szacowany jest na około 1,5 mln złotych.
Jak zauważa prezydent Świdnicy, obecnie można mówić bardziej o zamiarze budowy połowy południowej obwodnicy. Nie ma bowiem planów realizacji odcinka prowadzącego od drogi wojewódzkiej nr 382 na wysokości Boleścina do drogi krajowej nr 35 między Pszennem a Marcinowicami. – To rozwiązanie nie w pełni nas satysfakcjonuje i nie w pełni rozwiązuje nasze problemy, ale lepsze takie rozwiązanie niż żadne – twierdzi Beata Moskal-Słaniewska. – Nie będziemy zapominać o drugim odcinku, który jest nam potrzebny, żeby skutecznie uwolnić miasto z tranzytu. Nie wszyscy nadjeżdżający od strony Dzierżoniowa i Kłodzka chcą kierować się na A4 – część chce skierować się na drogę krajową nr 35. Bez tego ułatwienia nadal będziemy mieli ogromne problemy komunikacyjne od południa – wyjaśnia Moskal-Słaniewska.
Michał Nadolski
[email protected]