Do naszej redakcji napłynęły dziś zapytania od zaniepokojonych kibiców odnośnie sytuacji w obozie pierwszej drużyny siatkarek MKS-u IgnerHome Volley Świdnica. Chodzi o postać szkoleniowca naszej ekipy Mateusza Dąbrowskiego, którego zabrakło na ławce trenerskiej podczas ostatniego, bardzo ważnego i prestiżowego boju przeciwko Chełmcowi Wodociągi Wałbrzych.
Przypomnijmy, że w środę, 20 stycznia doszło do bezpośredniej potyczki drugiej z trzecią siłą tabeli grupy trzeciej II ligi siatkówki kobiet. Biało-zielone wiceliderki tabeli powalczyły na parkiecie trzeciego Chełmca Wodociągi Wałbrzych. Spotkanie może mieć kluczowe znaczenie, która z drużyn zakończy rundę zasadniczą na drugiej lokacie. Świdniczanki uległy 1:3 i kosztem zawodniczek z Wałbrzycha spadły na trzecią pozycję w tabeli. Obecnie tracimy do Chełmca punkt, a rywalki mają do tego jedno spotkanie rozegrane mniej (więcej o wczorajszym meczu pisaliśmy TUTAJ).
Podczas potyczki w Wałbrzychu z ławki trenerskiej zespół poprowadził dotychczasowy asystent – Wojciech Ząbek. Nie uszło to uwadze świdnickich kibiców, którzy mogli śledzić bezpośrednią transmisję na żywo ze środowego spotkania. Postanowiliśmy zapytać o ten fakt prezesa klubu – Damiana Dąbrowskiego. – Mateusz cały czas jest w klubie i prowadzi pierwszy zespół mając ważną umowę. Od niedawna łączy dwie funkcje. Zespół Volley’a Wrocław z Tauron Ligi ogłosił go u siebie jako statystyka, ale łączyć może dwa stanowiska. Wczoraj równolegle z meczem w Wałbrzychu odbyło się starcie w ramach Pucharu Polski, gdzie #Volley Wrocław walczył na wyjeździe z San Pajdą Jarosław.
/MDvR/