Ograniczenie ruchu pojazdów na świdnickim Rynku ma swoich zwolenników oraz przeciwników. Od kilku lat wjazdu na główny plac miasta „pilnuje” wysuwany słupek. Z uwagi na liczne kolizje z ruchomą zaporą, kilka miesięcy temu w centrum wprowadzono zmiany w organizacji ruchu. Pojawił się jednak nowy problem. Niektórzy kierowcy, nie zważając na istniejący zakaz wjazdu od strony ulicy Grodzkiej, właśnie tą drogą usiłują przedostać się do Rynku.
Wspomniany wysuwany słupek, zainstalowany od strony ulicy Kotlarskiej, ma zatrzymywać samochody, których właściciele nie posiadają zezwolenia na wjazd na Rynek. W ostatnich latach słupek był systematycznie uszkadzany przez zmotoryzowanych nie znających sposobu funkcjonowania przeszkody – każdy wjazd „na drugiego” kończył się bolesnym hamowaniem. W przeszłości zdarzały się incydenty z udziałem policyjnego radiowozu oraz furgonu bankowego, a 19 kwietnia 2019 roku doszło do wypadku z udziałem karetki pogotowia, która jechała na Rynek w związku z zasłabnięciem kobiety. W wyniku zderzenia ambulans został poważnie uszkodzony, a ratownicy musieli udać się na interwencję pieszo. Karetka została wyłączona z użytkowania, a koszt naprawy oszacowano na 30 tys. złotych.
Po tym zdarzeniu rozgorzała dyskusja w sprawie likwidacji słupka lub zastąpienia go innym rozwiązaniem. Decyzją prezydent Świdnicy zapora ustawiona od strony ulicy Kotlarskiej pozostała co prawda na swoim miejscu, jednak służbom ratunkowym udostępniono alternatywny wjazd na Rynek – od strony ulic Franciszkańskiej i Grodzkiej. W ramach zmian w organizacji ruchu tędy wytyczono też wyjazd z Rynku. Z tych powodów nie zainstalowano tam żadnego wysuwanego słupka i ograniczono się jedynie do zamontowania znaków, których przestrzegania pilnuje kamera miejskiego monitoringu. – Kontrola przestrzegania zachowania kierujących polegać będzie na stałym monitoringu i egzekucji w przypadku wykroczenia – tłumaczyła w grudniu 2019 roku Magdalena Dzwonkowska ze świdnickiego magistratu.
O konieczności stosowania się do znaków oraz o istnieniu kamer zapomina ostatnio coraz więcej kierujących. W listopadzie świdnicka Straż Miejska już kilka razy podejmowała interwencje w związku z przypadkami łamania zakazu. – 13 listopada 2020 roku o godz. 15.39 operator monitoringu miejskiego zauważył, że kierowca samochodu Renault chcąc ominąć system i przechytrzyć operatora obsługującego tzw. słupek wjechał do Rynku łamiąc wszelkie zasady i przepisy. Kierowca wjechał do Rynku od strony ulicy Franciszkańskiej nie stosując się do kilku znaków w tym znaku B-2 „zakaz wjazdu” – relacjonowali strażnicy w cotygodniowym raporcie. Do identycznego zdarzenia z udziałem kierującego Fiatem doszło 23 listopada. W obu przypadkach sytuacje zostały zarejestrowane przez monitoring.
– Należy pamiętać, iż nawet pod nieobecność strażników czy policjantów, zachowanie takie nie pozostanie bez konsekwencji. Każdorazowo wykroczenie to jest rejestrowane przez system monitoringu wizyjnego co skutkuje ukaraniem kierowcy mandatem karnym lub skierowaniem wniosku o ukaranie do sądu. Należy pamiętać, że kierowca otrzyma w takim przypadku również 5 punktów karnych – przypomina Edward Świątkowski, kierownik prewencji świdnickiej Straży Miejskiej.
/Straż Miejska w Świdnicy, opr. mn/