Nawet osiem lat więzienia grozi 32-latkowi ze Świdnicy, który narażając życie innych kierowców i policjantów uciekał po drogach gminy Marcinowice. Na razie Tomasz Ś. dwa miesiące spędzi w areszcie.
Wydarzenia, które rozegrały się na powiatowej drodze z Chwałkowa do Białej w ostatnią niedzielę, mogłyby wprost trafić do filmu akcji. Kierowca jechał na czołówkę, zmuszał innych do ucieczki na pobocze, a policyjny radiowóz usiłował zepchnąć z drogi. Nie przestał uciekać nawet w obliczu policyjnej blokady – tyle, że na piechotę.
Ale historia ma początek przed miesiącem. – 2 stycznia Tomasz Ś. został zatrzymany do rutynowej kontroli przez policjantów. Okazało się, że jechał mimo sadowego zakazu kierowania pojazdami mechanicznymi – mówi Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy. Jazda mimo zakazu zagrożona jest karą do 5 lat więzienia. Przyznając się do wszystkich czynów, których 32-latek dopuścił się miesiąc później, przyznał, że kierował nim strach z powodu poprzednich przestępstw.
2 lutego policjanci patrolujący drogi powiatu świdnickiego na terenie gminy Marcinowice natknęli się na dziwnie jadący samochód. Postanowili zatrzymać pojazd do kontroli, włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe, ale kierowca zamiast zatrzymać, się, zaczął przyspieszać. – Nie zwracał uwagi na inne samochody, jechał na czołówkę, zmuszał kierowców do ucieczki na pobocze. Zaczął uderzać w radiowóz, by zepchnąć go z drogi – wylicza prokurator Rusin. Policjanci zdążyli wezwać wsparcie i na drodze została ustawiona blokada. Na jej widok Tomasz Ś. zatrzymał samochód, wysiadł i zaczął uciekać na piechotę. Pogoń była skuteczna, pirat drogowy został zatrzymany przez funkcjonariuszy.
Mężczyzna usłyszał trzy zarzuty, umyślnego sprowadzenia zagrożenia w ruchu lądowym, naruszenia zakazu sądowego oraz posiadania metamfetaminy – mówi Marek Rusin. 4 lutego prokuratura zwróciła się do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec pirata drogowego aresztu na dwa miesiące. Sąd przychylił się do wniosku.
Agnieszka Szymkiewicz