Przed tygodniem mieszkańcy jednego z budynków w Świdnicy powiadomili służby, że od kilku dni nie widzą swojego sąsiada, a ze względu na jego wiek obawiają się najgorszego. Mieli rację, mężczyzna nie żył, ale nie od kilku dni, a od co najmniej miesiąca.
Mieszkańcy byli przekonani, że 71-latek normalnie funkcjonuje. – W mieszkaniu wieczorami zapalało się światło, słychać było otwieranie drzwi – mówi prokurator rejonowy Marek Rusin. Tymczasem po wejściu do mieszkania strażaków i policji okazało się, że zwłoki lokatora są w stanie rozkładu i częściowo widać już szkielet. Biegły po sekcji stwierdził, że nie można precyzyjnie określić daty zgonu, ale mężczyzna nie żyje co najmniej od miesiąca. Więcej będzie wiadomo po przeprowadzeniu badań histopatologicznych.
Zagadkę wyjaśnili policjanci, którzy ustalili i dotarli do 50-latka, który systematyczne odwiedzał starszego pana także po jego śmierci. – Na pytanie, dlaczego nikogo nie powiadomił o śmierci gospodarza, odparł, że nic nie zauważył. Myślał, że śpi – mówi prokurator Rusin i dodaje, że prokuratura nie dała wiary tym wyjaśnieniom. Mężczyzna usłyszał zarzut zbezczeszczenia zwłok. – Nie powiadomił ani rodziny, ani sąsiadów czy policji o śmierci znajomego i dopuścił do tego, że zwłoki znalazły się w stanie głębokiego rozkładu – tłumaczy prokurator. 50-latek nie przyznaje się do winy. Prokuratura zastosowała wobec niego dozór policyjny.
Za zbezczeszczenie zwłok grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.
Agnieszka Szymkiewicz