–Nie rozumiem, jak można tak śmiecić. To dramat – mówi z żalem Waldemar Woźniak. Mieszkaniec Pszenna, który wydał walkę odpadom porzucanym w przydrożnych rowach, lasach, nad stawami i rzekami sprząta gminę Marcinowice.
Mimo że z nielegalnymi wysypiskami emerytowany pracownik Poczty Polskiej i myśliwy mierzy się od dawna, wciąż czuje się zaskoczony i przygnębiony. – Teraz sprzątam polne drogi od Pszenna do Kątek i od Kątek do Gogołowa. Znalazłem wszystko – fotele, opony, resztki karoserii – wylicza. Ocenia, że tylko jednego dnia wyciągnął 1,5 tony odpadów. – Oceniam, że wszystkiego będzie jakieś 6 ton – dodaje.
Gmina Marcinowice sfinansuje wywóz śmieci na legalne wysypisko, samotnemu ekologowi przekazała także 250 worków, rękawice i zapłaciła za paliwo.
Waldemar Woźniak pamięta cały czas o miejscach, które sprzątał w poprzednich tygodniach i miesiącach. Systematycznie wraca na pobocza dróg powiatowych. – To syzyfowa praca, ale póki sił wystarczy, nie poddam się – zapowiada.
Determinacja mieszkańca gminy Świdnica zwróciła uwagę mediów w całej Polsce. Historię Waldemara Woźniaka chcą opowiedzieć także dziennikarze z Niemiec i Wielkiej Brytanii.
Warto przypomnieć, że każda gmina ma podpisaną umowę z Punktem Selektywnej Zbiórki Odpadów, gdzie za darmo można oddać wszystkie odpady. Są również organizowane wywózki odpadów wielkogabarytowych wprost spod domów.
/asz/