Strona główna 0_Slider „Superman gminy Świdnica” sprząta, ludzie dalej śmiecą

„Superman gminy Świdnica” sprząta, ludzie dalej śmiecą

4

Za nic mają dbałość o środowisko naturalne, grożące im kary, a także pracę wykonaną przez Waldemara Woźniaka, który nadludzkim wysiłkiem próbuje likwidować dzikie wysypiska znajdujące się na terenie gminy Świdnicy. W dalszym ciągu znajdują się osoby wyrzucające sterty odpadów do lasów i potoków, także w miejscach uporządkowanych niedawno przez mieszkańca Pszenna.

Najpierw wysprzątał nabrzeża Piławy w swoim rodzinnym Pszennie, później zebrał 40 ton odpadów w Jakubowie, oczyścił pobocza dwóch dróg powiatowych i teren w sąsiednich Marcinowicach, a ostatnio wybrał 5 ton śmieci z Bystrzycy. Jego wysiłek doceniły władze gminy Świdnica, a po kolejnych publikacjach dostrzegły go także ogólnopolskie stacje telewizyjne, gazety oraz portale, które nazwały go nawet „Supermanem gminy Świdnica”. Waldemar Woźniak z Pszenna, myśliwy i emerytowany pracownik Poczty Polskiej, nie spoczywa na laurach i porządkuje kolejne dzikie wysypiska.

Ostatnio swoją uwagę poświęcił leśnym terenom w Jagodniku, gdzie zebrał 4,5 tony śmieci. Kolejne 2,5t uprzątnął z terenu między Boleścinem a Krzczonowem, a 33 worki odpadów uzbierał na drodze Gogołów-Wirki. W tych działaniach wspiera go gmina Świdnica, zapewniając kontenery na odpady, worki i rękawice, a także finansując zakup paliwa.

Chociaż o jego dokonaniach mogło usłyszeć wielu mieszkańców powiatu, w dalszym ciągu znajdują się osoby, które decydują się na wyrzucanie odpadów do lasów. Dzieje się to także w tym miejscach, które Waldemar Woźniak dotychczas uprzątnął. W sprzątanym przez niego wielokrotnie Pszennie porzucono kilkadziesiąt opon. Podobna sytuacja wystąpiła w okolicy Jakubowa, gdzie do lasu wyrzucono około 70 opon, w tym 10 do rzeki Piławy. Nie jest wykluczone, że sprawców zaśmiecania spotka kara, bowiem w kilku lokalizacjach zamontowane zostały fotopułapki.

Walczący z dzikimi wysypiskami „superman gminy Świdnica” nie traci jednak zapału i powoli szykuje się do sprzątania kolejnego miejsca. – Chcę się zająć małym stawem w Gogołowie. Opon jest tam tyle, że wody nie widać – mówi Woźniak. Porządków chce się podjąć we współpracy z miejscowymi strażakami-ochotnikami, którzy zapewnią także łódkę i wyciągarkę.

Michał Nadolski
[email protected]

zdjęcie przekazane przez Waldemara Woźniaka

Poprzedni artykułWysoka wygrana i miejsce w czubie tabeli
Następny artykułMłody ŚKPR drugi w Brick Cup