Ostatnie opady śniegu mogły ucieszyć najmłodszych mieszkańców regionu, wypoczywających podczas ferii zimowych. Dla dorosłych opady wiążą się jednak z dodatkowymi obowiązkami oraz przypominanymi na każdym kroku konsekwencjami za nieodśnieżenie chodników, samochodów oraz dachów. W poniedziałek niemiłą niespodziankę mieszkańcom Pankowa zgotowali drogowcy, którzy porządkując jezdnię zgarnęli cały śnieg na oczyszczone wcześniej chodniki.
– Poprosiłem córkę o pomoc w odśnieżaniu chodnika przed posesją. Porządkami zajęli się także sąsiedzi. Wystarczyła jednak chwila, by cała nasza praca poszła na marne – przez wieś przejechała pługopiaskarka, która zepchnęła cały śnieg z jezdni z powrotem na chodniki – irytuje się jeden z mieszkańców Pankowa, przesyłając na dowód zdjęcia wykonane podczas odśnieżania oraz po przejeździe pługu. Jak zaznacza, dla niego oznaczało to jedynie więcej „szuflowania”, jednak część z jego sąsiadów zdecydowała się na odśnieżenie przejścia przed posesjami tuż przed wyjściem do pracy. – Wracając po całym dniu do domów zastali nie tylko górę śniegu, ale także mogliby odkryć, że zostali ukarani mandatem – dodaje.
Głos w tej sprawie zabrał dyrektor Służby Drogowej Powiatu Świdnickiego. – Uczulamy kierowców, by w terenie zabudowanym zwolnili do nawet 15 km/h. Mniejsza prędkość wystarczy, by nie zasypywać odgarniętym śniegiem chodników i poboczy – mówi Marek Olesiński. – Na pewno, jeśli zdarzy się inaczej, nie jest to spowodowane złośliwością, a raczej natłokiem zadań. Za zaistniałą sytuację bardzo przepraszam i zapewniam, że jeszcze raz przypomnimy kierowcom o zmniejszaniu prędkości podczas przejazdu przez tereny zabudowane.
Jak przypominają świdniccy strażnicy miejscy, właściciel ma obowiązek utrzymywania w czystości i odśnieżania chodniki przylegające do jego posesji. Śnieg musi być odgarnięty w ciągu 9 godzin od ustania odpadów lub w ciągu 6 godzin od wystąpienia gołoledzi. Właściciel nie może się tłumaczyć brakiem czasu czy możliwości. Zadanie można zlecić np. firmie zewnętrznej.
W Świdnicy strażnicy dysponują specjalnymi kartami utrzymania i według nich sprawdzają, czy właściciele wywiązują się z obowiązku. Jeśli tego nie robią, najpierw są upominani, a gdy to nie zadziała – karani mandatem, który może wynieść do 500 złotych. W przypadku, gdy sprawa trafi do sądu, właścicielowi grozi grzywna w wysokości 1500 złotych.
/mn/
zdjęcia nadesłane przez czytelnika