Świdnicki Kościół Pokoju to nie tylko charakterystyczny, drewniany budynek. Jego wnętrze obok imponujących malowideł, organów i rzeźb kryje także skarby znacznie mniej efektowne, ale będące pamiątką po wielu mieszkańcach miasta. Należą do nich skrzyneczki na modlitewniki.
Trwają prace nad renowacją ponad 50 skrzyneczek na śpiewniki i książeczki do nabożeństwa, które znajdują się w ławkach oraz na odwrociach balustrad lóż i empor.
– To dość duży i trudny zakres prac – przyznaje konserwator zabytków Ryszard Wójtowicz. Pochodzą one z różnych etapów rozwoju kościoła, od XVIII do XX wieku. W niektórych ławkach nie ma ich w ogóle, w innych jest po kilka. Były przypisane do konkretnych miejsc, wedle porządku kościelnego, który regulował zasady przekazywania siedzisk (podstawową formą było dziedziczenie: kobiety córkom, mężczyźni synom). Skrzyneczki często są dekorowane, m.in. w motywy kwiatowe.
– Czasem zdarza się data, co jest dla nas szczególnie cenne – dodaje konserwator. Szafki były zwykle zamykane, ale w niemal wszystkich drzwiczki są wyłamane, zamki nieczynne, a kluczyków nie ma. Zamki będą demontowane i opracowywane, a brakujące tylne ścianki lub drzwiczki uzupełnione. Praca nad skrzyneczkami jest związana z renowacją ławek w całym obszarze objętym projektem „Konserwacja i renowacja drewnianego obiektu zabytkowego UNESCO – Kościoła Pokoju w Świdnicy, w celu ochrony dziedzictwa kulturowego”. Ławki na parterze, na pierwszym i drugim piętrze Hali Polnej oraz na parterze i piętrze Hali Zmarłych są najpierw oczyszczane z brudu. Potem konserwatorzy odsłaniają monochromie i polichromie, uzupełniają ubytki w oparciach, siedziskach, nóżkach, klęcznikach i zagłówkach. Często są one dekorowane floraturą, głównie wicią akantu, rzadziej pojawiają się napisy. Specjaliści zajęli się także jedną szafką, która nie jest uwzględniona w projekcie, ale jest tak zniszczona przez wciąż aktywne owady z rodziny kołatków, że zagraża otoczeniu.
– Jest sperforowana do granic możliwości. To już prawie mączka drewniana; nic, które trzeba zamienić na coś. Trzeba ją wynieść, zdezynfekować i zaimpregnować. Inaczej wszystkie drewniane elementy wokół niej, czyli w okolicy loży Hochbergów są narażone na inwazję owadów – uważa Ryszard Wójtowicz. Jego zespół „naprawia” Kościół Pokoju od siedmiu lat. – Ta praca wciąga coraz bardziej. To już nie tylko zobowiązania i kosztorysy, ale emocje i przywiązanie. To bardzo nieprofesjonalne – śmieje się.
W kompleksie placu Pokoju prowadzonych jest jednocześnie kilka projektów. Największy, współfinansowany ze środków UE, trwa od roku, a jego wartość sięga 20 milionów złotych. Świdnicka świątynia od 2001 roku znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
/Źródło i zdjęcia Kościół Pokoju, opr. red./