Gdyby nie szybka reakcja policji i prokuratury, na udowodnienie zabójstwa nie byłoby szans. W ostatniej chwili samochód wiozący zwłoki ofiary do krematorium został zatrzymany. W ostatnich dniach prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko synowi ofiary.
24 maja tego roku na komendę powiatową policji w Świdnicy zgłosiła się siostra mężczyzny, który zmarł dzień wcześniej w jednym z budynków przy ul. Długiej. Przyszła z zarejestrowaną rozmową telefoniczną, w której jej bratanek przyznaje się do zabicia ojca. Rozmowę nagrał kolega 28-latka.W chwili, gdy policjanci przyjmowali zgłoszenie, zwłoki były już wiezione przez pracowników zakładu pogrzebowego do krematorium w Jeleniej Górze. Samochód udało się zawrócić do Świdnicy.
Dzień wcześniej, 23 maja, rodzina stwierdziła, że mężczyzna nie żyje, a ten fakt potwierdził wezwany na miejsce lekarz rodzinny i wystawił akt zgonu. Ani bliscy zmarłego, ani lekarz nie zgłaszali żadnych podejrzeń co do okoliczności śmierci. W akcie zgonu wpisano, że była to śmierć z przyczyn naturalnych. – Biegły przeprowadził sekcję zwłok, która wykazała, że mężczyzna zmarł w wyniku obrażeń wewnętrznych. Miał krwiaki podpajęczynówkowe, krew w komorach mózgu i rozedmę płuc – wyliczał w maju prokurator rejonowy Marek Rusin. Obrażenia powstały w wyniku uderzeń i duszenia, najprawdopodobniej poduszką. Mariusz W. został zatrzymany przez policję. Był pijany, miał w organizmie 2,5 promila alkoholu.
Jak wyjaśniał 28-latek, próbował uciszyć pijanego ojca. W mieszkaniu nie było wówczas poza nimi dwoma nikogo więcej. Po zatrzymaniu mężczyzna trafił do tymczasowego aresztu, gdzie będzie czekał na proces. Grozi mu kara od 8 lat do dożywocia. Mariusz W. wcześniej nie był karany.
Jak podaje prokurator Rusin, osobnym postępowaniem zostały objęte dwie kwestie związane ze śmiercią mężczyzny. Prokuratura ustala, czy nie doszło do próby zacierania śladów, a także sprawdza, z jakich powodów lekarz rodzinny bardzo szybko stwierdził zgon z przyczyn naturalnych.
/asz/