Trafiały do schroniska w fatalnym stanie z bardzo złych warunków. Są chore i wychudzone, wymagają nie tylko leczenia, ale codziennej, systematycznej, czasochłonnej opieki. Skromna załoga świdnickiego schroniska dla bezdomnych zwierząt potrzebuje wsparcia, a chore koty – jedzenia, żwirku, środków czystości i podkładów.
Dramatyczny opis wraz ze zdjęciem społecznicy z Fundacji Mam Pomysł, prowadzącej schronisko, zamieścili na portalu społecznościowym:
„Tak mówimy, że mamy tyle kotów, ale przyjeżdżając do schroniska widać tylko 15 kotów, a my deklarujemy 40. Witamy w naszym małym piekiełku, gdzie kilkadziesiąt kolejnych kotów oczekuje… na koniec leczenia… Nie mogą niestety trafić na pokój i być przeznaczone do adopcji, bo wciąż są chore.
Są mniejsze, większe… Zasmarkane, z ropą w oczach, chude… To dla nich szczególnie potrzebna jest dobra karma, szare gazety, podkłady, dużo opieki i maksimum bezpieczeństwa, dezynfekcji itd…
To przez nie nie odpisujemy na wiadomości i maile ostatnimi czasy. Sprzątanie, mycie tych, które mają biegunki i się brudzą, mycie ich gadżetów, dezynfekcja, przestawianie klatek, jeśli jest potrzeba separacji, ciągłe szorowanie ścian i podłóg – dla naszej kilkuosobowej załogi, z różnymi obowiązkami to prawdziwy zabijacz czasu. Wchodzisz o 9, niby tylko posprzątasz i nakarmisz, a już jest 14. Pozostaje wciąż dokumentacja, karty ewidencyjne.
Dlatego prosimy o wyrozumiałość. Dziś jak na złość umarł nasz serwer, co za tym idzie: skrzynki mailowe odrzucały wiadomości, nie przekazały ich, strona www przestała działać.
Bardzo ciężko pracuje się w schronisku ostatnimi czasy, po prostu nie nadążamy.”
Wszelkie informacje o tym, jak można pomóc, znajdują się na stronie schroniska: schroniskoswidnica.pl
/red./