Znajomi i nieznajomi, mieszkańcy powiatu świdnickiego i innych regionów Polski – wszyscy wykazali się ogromnym sercem, wspierając zbiórkę na leczenie ciężko chorego Wiktorka z Żarowa. Do tej pory udało się uzbierać niemal 164 tys. złotych. Brakuje już tak niewiele, by chłopiec mógł skorzystać z terapii prowadzonej w Niemczech. Może ona uratować pięciolatka przed śmiercią lub kalectwem. Zbiórka zakończy się 6 czerwca.
Na początku lutego Wiktorek zaczął skarżyć się na ból główki. Ciągły ból i nasilające się wymioty poważnie zaniepokoiły jego rodziców. Chłopiec natychmiast trafił do szpitala w Świdnicy. Po szeregu badań został przekierowany na Oddział Neurochirurgii w Katowicach. Diagnoza brzmiała jak wyrok: złośliwy guz móżdżku z rozsiewem do tylnej jamy czaszki, opon mózgowych i kanału kręgowego. Lekarze musieli operować niemal natychmiast. Inaczej Wiktorka czekała śmierć.
– Widok swojego dziecka, przechodzącego chemioterapię – nie życzę tego żadnemu rodzicowi. Ból głowy. Wymioty. Płacz. Cierpienie, na które nie można poradzić. Ostatni cykl synek przyjął 15 maja. To niewyobrażalne, ile do tej pory już musiał wycierpieć. Przeszedł więcej niż ktokolwiek, kogo znam, w bardzo krótkim czasie, a mimo to jest dzielny. Jest dla mnie przykładem odwagi i siły – mówi mama Wiktorka.
Chłopca czeka teraz radioterapia. – W Polsce dzieci naświetlane są fotonami. Ta metoda może być jednak zabójcza dla wszystkich organów. Grozi koszmarnymi powikłaniami. Chcę uratować Wiktorka przed śmiercią, ale też kalectwem. Na to szansa jest w Niemczech. Na Zachodzie stosuje się inne leczenie – protonoterapię. Wiązka protonów uderza bardzo precyzyjnie, w sam środek guza. Przez to nie ma ryzyko zabójczych powikłań – dodaje. Jak mówi, jest to skuteczniejsza metoda, która dałaby chłopcu największą szansę na dalsze życie. Jest jednak kosztowna. – Za leczenie w Niemczech musimy jednak zapłacić ogromną kwotę – ponad 40 tysięcy euro! Nie mam takich pieniędzy. To dla mnie niewyobrażalna suma – mówi zdesperowana kobieta.
Protonoterapia powinna rozpocząć się maksymalnie 4 tygodnie po ostatnim cyklu chemii – czyli na początku czerwca. – Powiedzieć, że mamy mało czasu, to nadużycie… Nie mamy go wcale. Nie chcę niczego innego niż tego, by Wiktor żył. By wyzdrowiał. By onkologiczny koszmar pozostał tylko niewyraźnym wspomnieniem – dodaje mama chłopca i apeluje o wsparcie.
Pomoc można przekazać za pośrednictwem serwisu siePomaga, a także poprzez wpłaty na konto Fundacji Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym „Kawałek Nieba”.
/opr. mn/
fot. siePomaga