Wznowiono prace archeologiczne prowadzone przez Instytut Pamięci Narodowej na terenie niemieckiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Do tej pory odnaleziono szczątki 64 ofiar, chorych i wycieńczonych więźniów, niezdolnych do marszu, których przed ewakuacją obozu zagłady wrzucono do rowu przeciwlotniczego i zasypano ziemią.
Obóz powstał w 1940 roku na terenie ówczesnej III Rzeszy w Gross-Rosen, dzisiejszej Rogoźnicy. – Początkowo obóz stanowił filię KL Sachsenhausen. Umieszczani w obozie więźniowie wykonywali pracę w miejscowym kamieniołomie granitu. Jak wynika z dokumentacji obozowej, pierwszy transport przybył tam 2 sierpnia 1940 roku. Początkowo obóz nie był samodzielny, dopiero od 1941 roku obóz uzyskał status samodzielnego obozu koncentracyjnego – tłumaczy Katarzyna Książek-Żurowska, prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu we Wrocławiu.
Warunki życia w obozie, takie jak prymitywne baraki mieszkalne, brak bieżącej wody czy kanalizacji, ciężka, wielogodzinna praca w kamieniołomie, głodowe racje żywnościowe, brak należytej opieki lekarskiej, nieustanne maltretowanie i terroryzowanie więźniów, zarówno przez załogę SS, jak i więźniów funkcyjnych, powodowały dużą śmiertelność. Gross-Rosen był postrzegany jako jeden z najcięższych obozów koncentracyjnych. W obozie działał piec krematoryjny.
W Gross-Rosen więziono 125 tysięcy osób. – Jeżeli chodzi o strukturę narodowościową więźniów, to do najliczniejszych grup w kompleksie Gross-Rosen należeli Żydzi, Polacy oraz obywatele byłego Związku Radzieckiego. Szacunkowa liczba ofiar obozu Gross-Rosen wynosi około 40 000 – dodaje Książek-Żurowska. W obliczu nadchodzącego frontu rosyjskiego, nastąpił jeden z najtragiczniejszych okresów w dziejach tego obozu, jakim była jego ewakuacja. Miała ona miejsce w początkach 1945 roku. Z zimna, głodu, wycieńczenia, jak i w wyniku egzekucji zginęło wiele tysięcy więźniów.
We wrześniu 2017 roku podczas prac porządkowo-archeologicznych prowadzonych na terenie muzeum Gross-Rosen mających odsłonić i zakonserwować szczelinę przeciwlotniczą, w jej wnętrzu odnaleziono szczątki ludzkie. – Z posiadanych materiałów historycznych, pozyskanych przez Muzeum Gross-Rosen, wynika, iż rów przeciwlotniczy stał się miejscem złożenia szczątków zamordowanych więźniów w końcowym okresie działania obozu. Informacja ta pochodziła od byłego więźnia pochodzenia belgijskiego, który sprawował funkcje lekarza obozowego rewiru. Według jego relacji, w rowie przeciwlotniczym umieszczono ciała co najmniej 300 osób – wyjaśnia prokurator. Okoliczności śmierci więźniów i utworzenia masowego grobu są przedmiotem śledztwa IPN.
– W wyniku prac przeprowadzonych w dniach 4-8 września i 19-31 października 2017 roku ujawniono szczątki 64 osób. Poza szczątkami ludzkimi ujawniono szereg (ponad 300) artefaktów stanowiących wyposażenie obozowe lub będące rzeczami osobistymi osób, których szczątki odkryto. Są to miski, kubki, łyżki, termometr, okulary, a także dziurkacz biurowy, gaśnica, taczka itp. – wylicza Książek-Żurowska. Zabezpieczono także trzy blaszki z numerami mogącymi być numerami więźniów.
Kolejny etap prac archeologicznych rozpoczęto 3 kwietnia 2018 roku. Potrwa on do 15 kwietnia. – Prace prowadzone będą pod nadzorem prokuratora Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN we Wrocławiu, przy udziale funkcjonariuszy Policji Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy – twierdzi prokurator. Udział świdnickich policjantów w pracach prowadzonych na terenie obozu zagłady potwierdza Magdalena Ząbek, rzecznik KPP w Świdnicy.
/mn/
fot. Instytut Pamięci Narodowej