Świdniccy radni już kilkukrotnie decydowali o przekazaniu dodatkowych środków na realizację miejskich inwestycji. Kolejne poprawki do budżetu na 2018 roku najprawdopodobniej zostaną przyjęte także podczas dzisiejszej sesji Rady Miejskiej. Według ekspertów, z podobnymi problemami zmagają się samorządowcy w całym kraju i najczęściej nie wynika to z niekompetencji urzędników, niepotrafiących właściwie oszacować kosztów inwestycji.
Świdniccy rajcy podejmą dzisiaj decyzję w sprawie przeznaczenia większych środków na przebudowę ulicy Korczaka, rewitalizację parku im. Sikorskiego, czy też na remont fragmentu ulicy Wałbrzyskiej.
Przetargi pod dyktando wykonawców?
W przypadku parku do komplikacji doszło na etapie rozstrzygania przetargu na wykonanie kolejnego etapu prac. – W postępowaniu wpłynęła jedna oferta, w której wykonawca oferuje wykonanie przedmiotu zamówienia w cenie znacznie przewyższającej kwotę przeznaczoną na ten cel w budżecie miasta – tłumaczy skarbnik miasta, Kacper Siwek. Urzędnicy planowali wydać 2,3 mln złotych, natomiast wykonawca – firma TELFA, zaproponowała cenę wynoszącą ponad 3,4 mln złotych.
– Kwota na realizację zamówienia została zabezpieczona w oparciu o wartość szacunkową robót budowlanych ustaloną w kosztorysie inwestorskim. Jednak ostatnio obserwowany gwałtowny wzrost inwestycji budowlanych na rynku powoduje znaczny wzrost cen robót budowlanych i trudności ze znalezieniem wykonawców tych robót – twierdzi Siwek. Jak dodaje, do przetargów staje coraz mniej firm, a oferowane przez nie ceny znacznie przekraczają szacunki urzędników.
Problem ten potwierdzają samorządowcy z innych części kraju. Ich zdaniem nagminnie dochodzi do sytuacji, gdy oferty firm budowlanych regularnie przerastają szacunki o 30-50%. Bardzo często brakuje też chętnych do wzięcia udziału w przetargach. – Już pod koniec ubiegłego roku wykonawcy zaczęli oferować w przetargach kwoty wyższe, niż zakładał kosztorys inwestorski. Później było jeszcze gorzej, ogłaszaliśmy przetarg i nie było żadnej oferty. Doszło do sytuacji, gdy zaczęliśmy sami poszukiwać wykonawców i zapraszać ich indywidualnie do przetargów – mówił w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Arkadiusz Tusiński, burmistrz Podkowy Leśnej.
Według ekspertów, spory wpływ na taką sytuację może mieć fakt korzystanie przez samorządy z unijnego dofinansowania. Uzyskanie dotacji wiąże się z realizacją rygorystycznie przestrzeganych harmonogramów. Jakiekolwiek opóźnienie może oznaczać utratę unijnych środków, dlatego samorządowcy za wszelką cenę dążą do rozstrzygnięcia przetargów. Niektóre firmy budowlane wykorzystują to do windowania cen. Oficjalnie jednak wszelkie podwyżki tłumaczone są zwiększonymi kosztami robocizny i rosnącymi cenami materiałów budowlanych.
Winni nie tylko budowlańcy?
Także w przypadku świdnickich inwestycji można by wymienić kilka przetargów, które potwierdzają powyższy scenariusz. Jednak nie wszystkich przekonuje pogląd, jakoby wyłącznie wykonawcy byli odpowiedzialni za pojawiające się rozbieżności między wycenami przedstawianymi przez nich a kosztorysami sporządzanymi przez urzędników.
Takie wątpliwości rodzą się chociażby w przypadku zbliżającej się przebudowy fragmentu ulicy Wałbrzyskiej, na odcinku od Traugutta do al. Niepodległości. Pierwotnie zakładano, że inwestycja pochłonie 1 mln złotych. – Po wykonaniu dokumentacji projektowej, kosztorysowej i przetargowej, jak również biorąc pod uwagę brak wykonawców robót i wzrost cen usług, okazało się, że kwota zaplanowana w budżecie miasta na realizację zadania jest niewystarczająca – tłumaczył w marcu skarbnik miasta. Radni zdecydowali więc o przeznaczeniu dodatkowych 100 tys. złotych na rzecz remontu. W połowie kwietnia okazało się, że urzędnicze wyliczenia, pomimo wspomnianego wyżej przekalkulowania kosztów, ponownie rozminęły się z realiami rynku. Jedyna złożona oferta opiewa bowiem na kwotę ponad 1,7 mln złotych. Trudno uwierzyć, by w ciągu miesiąca doszło do tak drastycznego skoku w wycenie kosztów inwestycji. Można się więc zastanawiać, czy w tym przypadku doszło do wywindowania ceny przez wykonawcę, czy też to urzędnicy mają problem z prawidłowym oszacowaniem kosztów?
To nie jedyna miejska inwestycja, która napotkała na taki problem i wymagała zarezerwowania większych środków. Dwukrotnie podchodzono do zamówienia na rozbudowę Szkoły Podstawowej nr 1 na Zawiszowie. Za pierwszym razem najtańsza oferta wykonania robót budowlanych opiewała na około 4 mln 117 tys. złotych, tymczasem w budżecie zarezerwowano na ten cel niecałe trzy miliony złotych. Urzędnicza wycena prac rozminęła się z budowlanymi realiami także podczas drugiego przetargu. Najtańsza oferta okazała się wyższa od planowanych wydatków o 200 tys. złotych. Jednak tym razem władze miasta zdecydowały znaleźć brakującą kwotę w budżecie i ruszyć z rozbudową wartą 3,7 mln złotych.
Problemy napotkano także podczas procedury przetargowej w przypadku remontu Żłobka nr 1. W roku budżetowym 2018 zarezerwowano na ten cel 2,5 mln złotych. Miejscy urzędnicy zdawali sobie jednak sprawę, że przebudowa może pochłonąć więcej pieniędzy, czego potwierdzeniem było umieszczenie w ogłoszeniu o zamówieniu szacunkowej kwoty inwestycji w wysokości niemal 3,3 mln złotych. Znów jednak najtańsza ze złożonych ofert okazała się wyższa od szacunków i wyniosła prawie 3,5 mln złotych.
Wzrostem cen materiałów budowlanych nie sposób wytłumaczyć zamieszania wokół zamówienia na wykonanie dokumentacji projektowej dla przyszłej przebudowy al. Niepodległości. Pierwszy z ogłoszonych przetargów zakończył się fiaskiem i unieważnieniem. Jedna firma, która złożyła swoją ofertę, wyceniła przygotowanie projektu na 295 tys. złotych, czyli o ponad 73 tysiące więcej niż wynosił zakładany budżet. Tym samym procedurę trzeba było rozpocząć od nowa, co najprawdopodobniej doprowadziło do zmian w harmonogramie przebudowy alei.
Najwięcej pytań towarzyszy przebudowie stadionu przy ulicy Śląskiej. W sprawie tej inwestycji prowadzona jest kontrola Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Pierwotny wykonawca, firma Saltex miała zrealizować przebudowę za niemal 7,3 mln złotych. Liczne problemy oraz narastające opóźnienie doprowadziły do zerwania przez miasto umowy i wyrzucenia firmy z placu budowy. Na jej miejsce szukano nowego wykonawcy, jednak najtańsza ze złożonych ofert opiewała na 7,1 mln złotych, podczas gdy świdnicki magistrat planował wydać 5,8 mln złotych na dokończenia inwestycji. Prezydent Świdnicy tłumaczyła, że posługiwano się kosztorysem przygotowanym 2 lata wcześniej. Zdołała przekonać radnych do przekazania brakującej sumy.
/mn/