Malutka, przestraszona kotka z Grodziszcza spędziła aż cztery dni na drzewie. Zuzia miauczała i piszczała, wołając na ratunek. Nie mogli się do niej dostać strażacy na drabinie. Dzięki naszej interwencji, 7-miesięczną kicię udało się uratować i wróciła ona w ramiona kochającej właścicielki.
Nietypowy epizod w życiu małego kociaka rozpoczął się w niedzielę. Zuzia wdrapała się na 30 metrowy dąb, tuż obok domu swojej właścicielki. – Jest młoda, wystraszona, sama w życiu nie zeszłaby na dół – opowiada przejęta Anna Maksylewicz, która dostała pupila na swoje urodziny. – To wyjątkowa kotka, bardzo żywa – podkreśla kobieta.
Pierwszą reakcją właścicielki było oczywiście wezwanie na pomoc strażaków. W poniedziałek, gdy zjawili się oni na miejscu, okazało się, że akcja ratunkowa nie będzie tak prosta, jak mogło się wcześniej wydawać. Obok drzewa przebiega bowiem linia energetyczna, która uniemożliwiała rozsunięcie strażackiej drabiny na całą dostępną długość. Na dodatek za każdym razem, gdy ratownicy zbliżali się do kotki – przerażona Zuzia uciekała wyżej. Z problemem nie mogli sobie poradzić strażacy ze Świdnicy, ani ochotnicy z OSP Grodziszcze.
Zdesperowana pani Anna postanowiła więc szukać pomocy w innych miejscach. – Dzwoniłam do towarzystwa opieki nad zwierzętami, a za poradą strażaków spróbowałam poprosić o pomoc gminę – relacjonuje. Niestety, nikt nie wiedział, jak uratować Zuzię. Co prawda doradzono kobiecie, by zostawiła pod drzewem karmę, która mogłaby skusić kotkę, jednak pomysł ten nie przyniósł efektu. Kicia tymczasem spędzała na drzewie kolejną dobę. Na widok każdej przechodzącej obok osoby miauczała i piszczała. Przy niesprzyjającej, zimowej pogodzie istniało ryzyko, że cała akcja ratunkowa będzie miała smutny finał.
Dzięki naszej interwencji strażacy zaryzykowali ponowną próbę ściągnięcia małej kici na ziemię. – Na miejsce pojechali strażacy ze specjalistycznej grupy ratownictwa wysokościowego. Stosując technikę alpinistyczną zdołali wejść na próchniejące drzewo – tłumaczy Jacek Kurczyński z Państwowej Straży Pożarnej w Świdnicy. W środę, chwilę po południu ratownicy ogłosili sukces akcji, dzięki której Zuzia wróciła do pani Anny. – Jest bardzo wystraszona. Cieszę się, że wreszcie wróciła do domu – zapewnia uradowana właścicielka. Kotkę czeka jeszcze wizyta kontrolna u weterynarza.
/Tekst: MN/