Strona główna 0_Slider Sąsiad nie dawał im żyć. Dwie kobiety zrobiły więcej niż policja

Sąsiad nie dawał im żyć. Dwie kobiety zrobiły więcej niż policja [VIDEO]

6

Przez prawie trzy lata wulgarnymi krzykami, hałasami i obelgami zatruwał życie wszystkim sąsiadom. Nie pomogły liczne wyroki w sprawach o wykroczenia, nie pomógł sąd ani prokuratura. Policjantom nie udało się mężczyzny nawet doprowadzić do psychiatry. Z agresywnym i coraz bardziej niebezpiecznym sąsiadem poradziły sobie dwie kobiety. Krzysztof K. dzięki ich determinacji został tymczasowo aresztowany.

O gehennie, jaką 40-latek zgotował sąsiadom i całej okolicy, pisaliśmy 21 września w art. zatytułowanym „Zaj**ię was! K***wy je***e! Gehenna lokatorów trwa ponad dwa lata”. Cierpiący na schizofrenię paranoidalną lokator nie chciał się leczyć, a choroba sprawiła, że coraz mniej panował nad swoją agresją. Godzinami w nocy wykrzykiwał wulgaryzmy, groził, walił w rury, a wreszcie przeszedł do czynów.

Policja skierowała od 2014 roku do Sądu Rejonowego 8 wniosków o ukaranie mężczyzny za wykroczenia. W 2014 i 2015 roku zapadały wyroki o grzywnach (50 i 100 złotych), których Krzysztof K. nie zapłacił i zostało wszczęte postępowanie komornicze. Sąd skazywał Krzysztofa K. także na… prace społeczne.  W 2016 roku mężczyzna trafił na 2 tygodnie do aresztu. W trzech sprawach z 2015, 2016 i 2017 roku sąd odstępował od wymierzenia kary. Jak poinformował nas Sąd Okręgowy w Świdnicy, „z opinii biegłego psychiatry wynika, że w obecnym stanie zdrowia psychicznego nie jest zdolny odbywać karę ograniczenia wolności.” Jednocześnie w sprawie o umieszczenie mężczyzny w Zakładzie Psychiatrycznym wyrok nie mógł zapaść, bo Krzysztofa K. nie udało się doprowadzić do biegłego psychiatry. Policjanci nie mogli siłowo wejść do mieszkania. Przyjeżdżają, pukają do drzwi i proszą „Krzysiu, otwórz”. W sumie żal nam tych policjantów, ale nam ręce opadają. On na to pukanie cichnie, czeka aż policja pojedzie i znów zaczyna! – opowiadali lokatorzy.

Na początku października sąd podjął decyzję o sporządzeniu opinii na potrzeby procesu na podstawie wcześniejszych opinii ze spraw wykroczeniowych. Krzysztof K. nie czekał jednak, aż opinia powstanie i pozwoli sądowi zadecydować o przymusowym leczeniu. W tym czasie skopał na ulicy jednego z sąsiadów. Do eskalacji jego zachowań doszło 8 października. Po pierwszej w nocy Krzysztof K. w napadzie szału zaczął walić młotkiem w drzwi sąsiadek, wywołując nie tylko przerażenie, ale i powodując realne szkody. Wezwani na miejsce policjanci znów odeszli z kwitkiem, bo mężczyzna zdążył wejść do mieszkania i ani myślał otworzyć drzwi. Kilkanaście godzin później rzucił się na jedną z mieszkanek budynku. – Kiedy ruszył na mnie z rękami, na pomoc przyszła sąsiadka. To wysportowana osoba i razem udało nam się powalić go obezwładnić i przytrzymać aż do przyjazdu policji – opowiada zaatakowana kobieta.

Prokuratura uznała, że Krzysztof K. stwarza realne zagrożenie. Mężczyzna usłyszał osiem zarzutów, a sąd zadecydował o zastosowaniu 3-miesięcznego aresztu. – Wiemy, że Krzysztof K. cierpi na schizofrenię paranoidalną i niewykluczone, że nie będzie mógł przebywać w areszcie. Najprawdopodobniej wówczas zapadnie decyzja o przewiezieniu do specjalistycznego szpitala – informuje Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy.

Jesteśmy szczęśliwi, wszyscy lokatorzy i cała okolica. Nareszcie nie musimy się bać, możemy się spokojnie wyspać – mówi jedna z mieszkanek budynku. – Mamy tylko nadzieję, że teraz sąd wyda wyrok w sprawie umieszczenia tego mężczyzny na stałe w szpitalu psychiatrycznym i Krzysztof K. nigdy tutaj nie wróci. 

/asz/

 

Poprzedni artykułMedia Expert w Galerii Świdnickiej już otwarty!
Następny artykułMiedź w Świdnicy czyli czas na derby Dolnego Śląska!