Po publikacji zdjęć z poniedziałkowych zajęć w ramach drugiego turnusu Miasta Dzieci w Świdnicy rozpętała się burza. Dyskusję i szereg krytycznych komentarzy wywołał wprowadzenie po raz pierwszy zawodu „strzelec wyborowy”. Dzieci pod okiem ubranych w stroje militarne osób uczyły się strzelania z replik broni wojskowej.
Dla mnie to jakaś skandaliczna sprawa. Na pewno niepedagogiczna i nie da się tego obronić żadnym argumentem. Ktoś panuje nad programem? Ktoś akceptuje oferty? Czy wszystkie napływające oferty od potencjalnych „pracodawców” są akceptowane… – napisała jedna z internautek. – Świetny zawód. Można założyć intratną, acz dyskretną własną działalność gospodarczą. Z pewnością znajdzie się wielu, którzy zechcą pożegnać się skutecznie z teściową lub współmałżonkiem. Można też skorzystać z ofert pracy najemnej w kilku ciekawych zakątkach świata – Kolumbia, Afganistan, Somalia. Cały świat stoi otworem. A na prawdziwych pasjonatów czeka z utęsknieniem Legia Cudzoziemska – doborowe towarzystwo. FANTASTYCZNIE! – napisała kolejna osoba.
Nie zabrakło także obrońców pomysłu: A może akurat to ukierunkuje jedno z nich i zostanie np. zawodowym wojskowym, albo policjantem. Nie musi od razu wyjść na ulice i strzelać do ludzi. To nie uczmy dzieci posługiwania się nożami! Na te słowa była riposta: Szkolenie wojskowe i policyjne rozpoczyna się z dorosłymi osobami, których doświadczenie życiowe, edukacja i wychowanie (a czasem i religia) nauczyły wcześniej kilku istotnych rzeczy: wartości życia, szacunku dla ludzi oraz realnego znaczenia śmierci. Nauka technik koniecznej obrony i ataku na cudze życie w sytuacji wyższej konieczności przychodzi później. Następuje dopiero wtedy, gdy kandydat na policjanta i wojskowego ma już ukształtowany kręgosłup moralny oraz odpowiedni bagaż doświadczeń życiowych.
Jeżeli odwrócimy tę kolejność, wychowujemy fanatyków broni, bandziorów zwichrowanych psychicznie, albo janczarów, robiono to w historii wielokrotnie. Potrzebuje Pan przykładów? I jeszcze jeden komentarz: Naukę posługiwania się nożami prowadzi się w kuchni z dziećmi krojąc jabłka i obierając ziemniaki, a nie dając dzieciom bagnet i każąc dźgać manekina. Naukę celności i precyzji prowadzi się na strzelnicy sportowej – trener jest ubrany w dres, tarcze są kolorowe a broń sportowa. Tutaj do korzystania z repliki broni służącej do zabijania ludzi zapraszają faceci, którzy są ubrani w sposób taki, aby skrycie i z dużej odległości zabić CZŁOWIEKA. Nie widzicie w tym nic złego?
W dyskusję jeszcze wczoraj włączyła się osoba administrująca fanepage’em Miasta Dzieci:proponujemy głęboki oddech i szklankę zimnej wody 🙂 zawsze można do Nas dołączyć i coś zrobić zamiast być internetowym trolem 🙂 pozdrawiamy.
Dzisiaj koordynatorka akcji Violetta Mazurek ucina dyskusje i przeprasza. – Zgłosił się do nas klub sportowy z Kamiennej Góry i uznaliśmy, że to dobry pomysł, ale wyobrażaliśmy sobie, że zajęcia będą podobne do strzelectwa sportowego – wyjaśnia. – Absolutnie to nie miał być zawód snajper! Zdajemy sobie sprawę, że za mało przemyśleliśmy ten pomysł i przyjmujemy krytykę. Miasto Dzieci to wspaniała idea, której nie zamierzamy absolutnie psuć. Od jutra zajęć strzeleckich nie będzie.
Miasto dzieci to edukacyjne półkolonie, organizowane dla 1000 dzieci ze Świdnicy i gminy Świdnica. Podczas zajęć uczestnicy uczą się zasad samorządności, poznają rozmaite zawody i mają możliwość zarobienia „tauronków”, które na finał półkolonii wydają w sklepie marzeń. W akcję angażują się dziesiątki wolontariuszy i sponsorów.
/asz/
Zdjęcia pochodzą z fanepage’a Miasta Dzieci