Kawę mrożoną lubię od zawsze. Jeszcze dawnymi laty, mieszkając w akademiku w czasie letniej sesji piłam jej bardzo dużo. Letnia sesja wiązała się z permanentnym brakiem snu, projektami rysowanymi całymi nocami, by zdążyć na publiczną wystawę i ocenę prac. Trzeba było się wspomagać jakoś a najlepszym sposobem dla mnie w upalne letnie noce była właśnie ona – moja niezastąpiona towarzyszka niedoli – mrożona kawa.
Jak przygotować dobrą mrożoną kawę?
Potrzeba:
2 szklanki mocnej kawy bez fusów zaparzonej tak jak to czynicie zazwyczaj
opcjonalnie 2 łyżeczki lub więcej brązowego cukru (ja wolę kawę niesłodzoną)
1 szklanka zimnego mleka
6 – 8 kostek lodu
opcjonalnie: 1 gałka lodów waniliowych lub śmietankowych /1 szklankę
bita śmietana opcjonalnie
Dwie duże, szklanki z grubego szkła, włożyłam do zamrażarki, aby się schłodziły. Zaparzyłam kawę, (ci, co lubią słodką kawę powinni ją teraz posłodzić i dokładnie wymieszać). Ostudziłam ją trzymając dzbanek w garnku z lodowatą wodą. Wymieszałam kawę z mlekiem. Wyjęłam szklanki z zamrażarki, wrzuciłam do nich lód, który można najpierw rozkruszyć jednak zabieg nie jest konieczny. Z dużej wysokości wlewałam kawę do szklanek, by uzyskać efekt piany. Dla mnie proces jest zakończony. Jednak w tym momencie na wierzchu spienionej kawy może wylądować gałka loda i ewentualnie kleks bitej śmietany. Ja nie znoszę bitej śmietany w żadnej postaci więc i ten punkt pomijam.
Dzisiejszy artykuł piszę popijając mrożoną kawusię idealną na taki upał jak dziś.
Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch