Wpadły na posesję, wyciągnęły kota spod samochodu i kawałek dalej zagryzły. Dwa psy w typie owczarka niemieckiego zaatakowały pupila jednego z mieszkańców Burkatowa. Właściciel agresywnych czworonogów przyjął mandat, ale na tym sprawa się nie skończy.
Kotka miała zaledwie 2 lata, była ulubienicą rodziny.
Dramatyczne sceny rozegrały się późnym wieczorem. – Widziałem dwa psy z sąsiedztwa, które wpadły na moją posesję. Pod samochodem ukryła się nasza kotka. Doszło do kotłowaniny, a kiedy wybiegliśmy, po kocie zostały tylko strzępy sierści. Znaleźliśmy ją zagryzioną na polnej drodze.
Kotka Halinka miała 2 lata, trafiła do domu w Burkatowie z ogłoszenia Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. – Ktoś ją wyrzucił do śmietnika. Syn znalazł ogłoszenie TOZ-u i zabraliśmy ją do nas. Bardzo o nią dbaliśmy, była leczona, szczepiona. Stała się członkiem rodziny – opowiada właściciel zwierzęcia. – Płacz dzieci był straszny!
Jak dodaje mieszkaniec Burkatowa, dwa psy z pobliskiego gospodarstwa sadowniczego widział biegające bez opieki nie po raz pierwszy. – Już raz zastałem je po powrocie z pracy pod moim domem i czekałem w samochodzie, aż pójdą – opowiada. – Z rozmów z sąsiadami wynika, że oni także czują się zaniepokojeni. Nie tylko nasz kot stracił życie, zniknęło wiele zwierząt. Najbardziej jednak boję się o swoje dzieci. Co będzie, jeśli psy znów pojawią się bez żadnej opieki w pobliżu naszego domu?
Na miejsce została wezwana policja, właściciele psów za niewłaściwą pieczę nad czworonogami zostali ukarani mandatem w wysokości 200 złotych. – I co ja mam powiedzieć? Nie wiem, jak to się stało, że psy znalazły się poza ogrodzeniem – mówi właściciel owczarków. – Może znalazły jakąś dziurę w ogrodzeniu, może ktoś przeciął siatkę, może to była chwila nieuwagi? Nie wiem. Psy nie są trzymane na łańcuchu, mają pilnować posesji. Jeszcze raz sprawdzę całe ogrodzenie, ale naprawdę nie wiem, jak to się stało. Mogę tylko powiedzieć, że jest mi przykro i przepraszam.
Na tym jednak sprawa się nie skończy. Poszkodowany właściciel kota zapowiedział założenie cywilnej sprawy w sądzie. – Nie mogę czekać, aż zdarzy się nieszczęście i ucierpią moje dzieci. Właściciele muszą odpowiedzieć za stworzenie zagrożenia i podjąć zdecydowane działania, które zapewnią nam wszystkim bezpieczeństwo – zapowiada. Dodaje także, że tu nie chodzi tylko o mieszkańców Burkatowa, ale także licznych spacerowiczów i rowerzystów, którzy przejeżdżają obok posesji, na której są oba psy.
/asz/