Świdnicka policja nie przerywa trwających od 1 maja poszukiwań kajakarza ze Świdnicy, który zaginął podczas samotnego spływu rzeką Bystrzycą do Zalewu Mietkowskiego. W akcji mają być wypróbowane nowe metody. M.in. trwają starania o sprowadzenie psów szkolonych do poszukiwań pod wodą.
39-latek wyruszył rzeką w okolicach świdnickiej oczyszczalni ścieków 1 maja o 10.00. Był widziany w Pankowie, gdzie pozdrawiała go grupa przechodzących nad rzeką mieszkańców. Tego samego dnia dwaj nastolatkowie znaleźli na progu wodnym między Kraskowem a Siedlimowicami kajak. – Nie mieli jednak pojęcia, że należy do zaginionej osoby. Dopiero następnego dnia usłyszeli o poszukiwaniach i zgłosili nam fakt znalezienia kajaka – mówi Grzegorz Oleśkiewicz z KPP w Świdnicy. Kilka dni później strażacy ochotnicy odnaleźli bluzę z zalanym telefonem komórkowym, należącym do 39-latka.
Dzisiaj od rana po raz kolejny przeczesywane są brzegi rzeki, tym razem przy jej ujściu do Zalewu Mietkowskiego. W akcji bierze udział około 20 osób. – Planowane są kolejne działania. Staramy się o sprowadzenie specjalnie szkolonych psów do poszukiwań pod wodą. Dodatkowo chcemy sprowadzić z Wrocławia jednostkę z sonarem. Swoją pomoc zaoferowali także płetwonurkowie – dodaje oficer prasowy świdnickiej komendy.
W dniu, w którym wyruszył kajakarz, poziom wody w Bystrzycy był wysoki. Rzeka meandruje, jest pełna progów i przeszkód w postaci zwalonych pni. Poszukiwania utrudniają także liczne śmieci, spływające w kierunku zalewu.
/asz/
Zdjęcia Dariusz Nowaczyński