– Gdyby nie sąsiedzi, już by nas nie było – mówi Edward Zagrodnik. To w jego mieszkaniu na 7. pietrze zapalił się fotel. Pożar udało się szybko ugasić.
17 kwietnia kłęby czarnego dymu, wydobywające się z mieszkania w wieżowcu przy ul. Riedla w Świdnicy wywołały duże zaniepokojenie. – Kto wie, co by się stało, gdyby nas nie wyprowadzili sąsiedzi? To im zawdzięczamy życie, za co bardzo dziękuję – mówi Edward Zagrodnik. Marek i Kamil Łada, mieszkający piętro wyżej, wyczuli dym i zbiegli na dół. W środku zastali śpiących syna i ojca. Obu dobudzili i wyprowadzili na zewnątrz. Pożar ugasili wezwani na miejsce strażacy.
/red./