Sąd Rejonowy w Świdnicy uznał, że wypowiedzenie umowy o pracę Januszowi Soleckiemu było bezpodstawne i nakazał przywrócenie go do pracy. Radny stracił najpierw funkcję wiceprezesa, a potem posadę w wyniku afery, która w ubiegłym roku rozpętała się w związku ze sprzedażą działki na Osiedlu Młodych w Świdnicy. Wyrok jest nieprawomocny.
Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdnicy wypowiedział Januszowi Soleckiemu umowę o pracę wbrew opinii Rady Miejskiej, w której były wiceprezes zasiada. Wnosząc o zgodę prezes i przewodniczący Rady Nadzorczej tłumaczyli konieczność wypowiedzenia utratą zaufania. Ostatecznie samo wypowiedzenie oparli na zarzucie podejmowania publicznej aktywności podczas zwolnienia lekarskiego. Jak dowiedziała się Swidnica24.pl, zarówno Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie znalazł nic nagannego w postępowaniu byłego wiceprezesa, jak i sąd nie przychylił się do opinii, że były podstawy do wypowiedzenia umowy o pracę. Janusz Solecki nie chce wyroku komentować, podobnie prezes spółdzielni Andrzej Brzozowski, który czeka na uzasadnienie wyroku i zapowiada odwołanie.
Przypomnijmy, że zarzewiem konfliktu była sprzedaż działki w centrum Osiedla Młodych za 600 tysięcy złotych. Janusz Solecki nie zgodził się na podpisanie aktu sprzedaży wyłonionemu w przetargu nabywcy, twierdząc, że cena została o połowę zaniżona, przetarg zawierał liczne nieprawidłowości, a w efekcie spółdzielcy zostali narażeni na straty. Prezes i Rada Nadzorcza odrzuciła te zarzuty, nazywając je pomówieniami i obarczając Soleckiego winą za ewentualne kary, związane z odstąpieniem od sprzedaży. Do transakcji ostatecznie doszło.
Na tym jednak nie koniec. Świdnicka Prokuratura Rejonowa prowadzi dwa śledztwa. Jedno, z doniesienia prezesa spółdzielni, dotyczy fałszowania podpisów spółdzielców.We wrześniu spółdzielnia została zasypana wnioskami o udzielenie informacji na temat wspomnianej sprzedaży działki. Pisma miały identyczną treść, a autorzy domagali się zamieszczenia odpowiedzi na stronie internetowej spółdzielni lub wysłania jej na wskazany adres e-mail. Zamiast tego prezes odpowiedzi wysłał pocztą tradycyjną na adresy osób podpisanych pod wnioskami. Wówczas zgłosiło się kilku spółdzielców, którzy zapewniali, że żadnego pisma do spółdzielni nie wysyłali. Prokuratura sprawdza, czy doszło do fałszerstwa.
Trwa także postępowanie z doniesienia spółdzielców. Dwie osoby podpisały się pod zawiadomieniem do prokuratury, dotyczącym podejrzenia niegospodarności przez prezesa. Zawiadomienie dotyczy działań prezesa, które miałyby narazić spółdzielnię na znaczną stratę majątkową poprzez sprzedaż gruntu po zaniżonej cenie.
Agnieszka Szymkiewicz