Sarna próbowała uciec, ale zaklinowała się w płocie. Tutaj została rozszarpana przez dwa psy. Dramatyczną interwencję z tej nocy opisuje funkcjonariuszka świdnickiej Straży Miejskiej.
Dzisiaj o godzinie 0.20 dyżurny straży miejskiej został powiadomiony przez ochroniarzy firmy Colgate, którzy alarmowali, że w płocie przy ul. Kazimierza Odnowiciela kona pogryziona przez psy sarna. – Jadę, myślę sobie, mam lewarek, rozszerzę płot i będzie ok. Sarna pójdzie sobie w stronę wolności, ewentualnie opatrzę rany, poceruję. Jednak po przybyciu na miejsce płakać mi się chce, widzę bezwładnie wiszącą kozę (samica sarny), która próbowała uciec przed śmiercią. Świadek mówi, że były to dwa psy w typie owczarka niemieckiego, kąsały po podbrzuszu, udało mu się je odgonić, jednak koza wykrwawia się i umiera. Była w ciąży i na pewno chciała żyć! – opisuje strażniczka Monika Wiśniewska na portalu społecznościowym. Truchło sarny zostało zabrane przez firmę zajmująca się utylizacją martwych zwierząt.
– Takie puszczanie bez opieki psów na terenie miasta jest zabronione i zagrożone karą – mówi Marek Fiłonowicz ze Straży Miejskiej. – Właściciel może zostać ukarany mandatem do 500 złotych, a w skrajnych przypadkach sprawa może trafić do sądu. Zwykle jednak w podobnych sytuacjach wymówka właścicieli jest jedna: „psy mi uciekły”.
/red./
Zdjęcia Monika Wiśniewska