– Jestem niezmiernie zniesmaczony tym, że osoby, które przygotowały strategię rozwoju Świdnicy, chcą zabrać nas na pokład samolotu, za którego sterami siedzi psychopatyczny morderca Manfred von Richthofen – mówił podczas ostatniej sesji radny Dariusz Sienko. Postać Czerwonego Barona, choć jest tylko jednym z elementów ponad 100-stronnicowej „Strategii Rozwoju Turystyki Miasta Świdnicy na lata 2016-2026”, mocno podniosła temperaturę w sali narad.
Dyskusja była tak naszpikowana emocjami, że wielu z oczu ginęły podstawowe fakty, jakby choćby ten, że strategia to dokument, którego jeszcze w naszym mieście nie było, a jego powstanie poprzedziły liczne spotkania, debaty i konsultacje społeczne.
– Podejmujemy w ostatnich dwóch latach szereg działań i staramy się, aby nasze miasto było jak najbardziej atrakcyjne dla turystów, bo turystyka to pieniądz dla naszych hotelarzy, restauratorów i przedsiębiorców – mówił zastępca prezydenta Szymon Chojnowski. Autorzy strategii dr Tomasz Kołakowski i dr Bartłomiej Jefmański przedstawili założenia strategii i wskazali mocne strony Świdnicy, oraz potencjał, którego miasto nie wykorzystuje w pełni. Wskazano wizję, cele strategiczne i zaproponowano konkretne rozwiązania projektowo-produktowe, zaznaczając, że turystyka powinna stać się istotnym elementem rozwoju naszego miasta. – Obok przemysłu, który jest wiodącym sektorem, miasto powinno mieć drugą nogę w postaci silnie rozwiniętej branży usługowej, a jedną z nich jest właśnie turystyka – podkreślał dr Kołakowski, przedstawiając wyniki prowadzonych badań.
Czytaj więcej: Zielone światło dla Czerwonego Barona
Według autorów główny problem to krótki czas pobytu turysty w mieście, a to wynika z sytuacji, iż w Świdnicy nie mamy zintegrowanych szlaków, dróg turystycznych wyznaczonych dla turysty, są one, mimo różnych działań w ostatnich latach, nadal słabo oznaczone, do tego dochodzi mała liczba działań i inicjatyw, która pozwoli na zwiększenie atrakcji turystycznych. – Cały czas zawężamy się do trzech obiektów: Kościoła Pokoju, katedry i Rynku – podkreślali autorzy strategii. Na liście produktów turystycznych znalazł się Manfred von Richthofen i dyskusja o polityce turystycznej zeszła na dalszy plan.
– Manfred von Richthofen w strategii znajduje swoje miejsce na równi z wyjątkowo zasłużonymi dla Świdnicy mieszkańcami takimi jak m.in. Emil Krebs, Maria Kunic, Helmut von Moltke, Mieczysław Kozar-Słobódzki. To sytuacja, która przy obecnej wiedzy na jego temat, jest w żaden sposób niedopuszczalna. To nie jest produkt, to jest tylko i wyłącznie osobliwość – mówił radny Sienko. Marcin Paluszek dopytywał, czy radny słyszał o Drakuli – jednym z najbardziej charakterystycznych produktów turystycznych Rumunii i całego obszaru Transylwanii.
– Oczywiście została wykonana mozolna praca. Nie mieliśmy wcześniej takiej strategii. Do Świdnicy przyjeżdża coraz więcej turystów. Mamy strategię, chcemy czegoś więcej, chcemy się czymś pochwalić. Natomiast też są słabe strony baron Richthofen to na pewno nie była wybitna postać dla naszego miasta. To jest wstydliwa karta historii naszego miasta – oceniał Krzysztof Lewandowski, któremu jednocześnie przypomniało się, iż wstydliwym tematem jest także ….rzeźba „Srającego Chłopka”. – To jest dramat, że miasto nie może znaleźć nic w sobie tak wartościowego, żeby się tym chwalić – podkreślił.
Czytaj więcej: Co Świdnica będzie miała z Kongresu Turystyki?
– Nie rozmawiamy o próbie wyciągania z historii Świdnicy postaci, którymi chcemy się epatować. Chodzi o to, by wyłonić z naszego dobrostanu te magnesy, które będą atrakcją turystyczną. Takim produktem turystycznym jest Kościół Pokoju, takim produktem o coraz wyższej pozycji powinna stać się katedra, ale takim produktem mogą być też postaci, które w jakiś sposób funkcjonują w świadomości ludzi. Warto odłożyć emocje na bok, podejść do sprawy w sposób bardzo racjonalny, patrząc po co stworzyliśmy strategię i czemu ma ona służyć. Postać Czerwonego Barona jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci na świecie – argumentowała prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska, żałując jednocześnie, że radni nie znaleźli czasu na udział w konsultacjach społecznych. – Musimy popracować nad spójną polityką turystyczną. Chcielibyśmy, żeby turysta przyjeżdżał tutaj nie na 3 godziny, a na dwa dni. Czerwony Baron to tylko element bardzo obszernego dokumentu. To plan na długie lata – apelowała.
Krzysztofa Lewandowskiego jednak pani prezydent nie przekonała. Radny uznał bowiem, że jako miasto nie możemy podchodzić do turystyki jako rzeczy dla nas najważniejszej. – My się chcemy tu sprzedać za Richthofena, niemieckiego lotnika, za jakaś rzeźbę z lipy. Tylko po to, żeby ktoś do nas przyjechał, a po co się pytam? Żeby ktoś do nas przyjechał? Niech przyjeżdża, żeby zobaczyć to piękne miasto. A jak ma przyjechać, żeby zobaczyć czy Richthofen ma krew na rękach, albo czy ten chłopek jeszcze tam siedzi, to ja nie chcę takich turystów – odpowiadał Krzysztof Lewandowski.
Czytaj więcej: Przenieść „srającego chłopka” do centrum?
Mariusz Barcicki także przeciwny, by z Czerwonego Barona uczynić ikonę promocyjną Świdnicy, podkreśla z kolei, że jesteśmy polskim miastem i przede wszystkim chodzi o interes Polski, interes świdniczan. – Największym problemem jest kiepska reklama na zewnątrz, zła promocja mamy wiele wycieczek, które przyjeżdżają do miasta i w ogóle nie wiedzą o jego potencjale. Brak profesjonalnego parkingu po stronie południowej miasta – wskazywał nasze słabe strony.
– Strategia rozwoju turystyki Świdnicy na lata 2016-2026 16 głosami „za” została przyjęta. Cieszę się, że zwyciężył zdrowy rozsądek i Świdnica wreszcie ma dokument, dzięki któremu może podejmować działania na rzecz turystyki świadomie, a nie jak dotąd po omacku. Oczywiście, nie obyło się bez kontrowersji i kłótni dotyczących produktu turystycznego jakim jest „Czerwony Baron”, który po wielu konsultacjach z mieszkańcami i osobami prowadzącymi działalność w zakresie turystyki i gastronomii został oficjalnie wpisany w ten dokument jako produkt turystyczny miasta, który warto rozwijać i komercjalizować. Przed nami teraz dużo pracy, której głównym celem będzie doprowadzenie do tego, by wydłużyć pobyt turysty w Świdnicy, co w efekcie przełoży się na miejsca pracy i pieniądze dla miasta – mówiła dla Świdnica24 tuż po głosowaniu Sylwia Osojca, kierownik Referatu Turystyki.
(ed)