Przygotowywałam ostatnio przyjęcie imieninowe dla mojego taty. Prócz przygotowania kolacji zajęłam się też deserem. Początkowo zamierzałam przygotować „malinową chmurkę”, o której już pisałam, a która zajmuje cały czas najwyższą pozycję pośród domowych słodkości w naszej rodzinie. Zmieniłam jednak plany na prośbę mamy, która wyjęła pokaźny słój wisienek odcedzonych z nalewki , prosząc mnie bym je wykorzystała. Pomyślałam, że tort z czekoladą i pijanymi wisienkami będzie idealnym finiszem biesiady. Do współpracy wciągnęłam Elę – moją bratową. To ona upiekła ciasto. Ja przygotowałam masę i przeistoczyłam ciasto w wykwintny tort.
Ciasto:
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
1 szklanka oleju
1 szklanka mleka
1 jajko
3 łyżki kakao
po jednej łyżeczce : cynamonu, proszku do pieczenia, sody oczyszczonej
szczypta soli
Wszystko razem zmiksować na gładką masę i wylać na blachę. Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku około 40-50 minut.
Masa:
200 ml śmietany 30%
60ml miodu
150g czekolady mlecznej
100g czekolady deserowej
40g miękkiego masła
miseczka wiśni z wiśniówki
ponadto:
bezy do ozdoby( jeśli lubicie- ja użyłam bo mój tato bezy uwielbia)
wiśniowa frużelina
garść świeżych lub mrożonych wiśni
1 płaska łyżeczka cukru
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka soku z cytryny
Śmietankę zagotowałam z miodem. Czekoladę połamałam na drobne kawałki, zalałam gorącą śmietanką z miodem, dodałam miękkie masło i na 2 minuty pozostawiłam sobie. Następnie wymieszałam składniki do uzyskania jednolitej masy. Ganasz (bo tak nazywa się ten rodzaj kremu) odstawiłam do przestygnięcia a następnie włożyłam do lodówki.
Przygotowałam wiśniową frużelinę:
Wiśnie wsypałam do rondelka, przykryłam i podgrzewałam je przez około 5 minut na małym ogniu. Dodałam cukier i sok z cytryny. Zagotowałam. Odlałam sok z rondelka i wymieszałam z mąką ziemniaczaną. Przelałam z powrotem do garnka i wymieszałam. Zagotowałam i odstawiłam z ognia Wystudziłam.
Gdy ciasto wystygło, przystąpiłam do dalszego działania.
Najpierw przygotowałam poncz do nasączania. Przygotowałam sobie 200 ml mocnej herbaty posłodzonej 2 łyżeczkami cukru.
Ciasto podzieliłam na 3 części. Najniższą część tortu nasączyłam obficie esencją herbacianą. Następnie wyłożyłam 1/3 masy. Na masie poukładałam dość gęsto odcedzone wisienki z nalewki. Przykryłam kolejnym krążkiem ciasta, nasączyłam ponczem, posmarowałam masą, wyłożyłam wisienki i zakryłam ostatnim plackiem. Górny placek również nasączyłam ponczem, i cały tort posmarowałam czekoladowym ganasze. Tort obsypałam pokruszonymi bezami tak by powstał krąg na rancie tortu. Do takiego ogródeczka wlałam swoją frużelinę. Wisienki z frużeliny dumnie połyskiwały i sterczały na szczycie tortu.
Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch