Moje codzienne dylematy na straganach z warzywami zazwyczaj kończą się tym, że wracam do domu objuczona jak wielbłąd. Zawsze znajdę na straganie coś, co mnie dodatkowo skusi, a czego nie miałam w planie kupować. Przygoda ze szparagami powoli dobiega końca i choć trudno będzie mi się z nimi pożegnać, oswajam się już z tą myślą.
Tymczasem na arenę wkracza jego wysokość bób. A z nim to jest prawdziwa jazda. Bo o ile inne warzywa zazwyczaj w spokoju dotrwają do końca obróbki i w całości trafiają na talerze, to bobu nie sposób nie podjadać. Moje dzieci najbardziej lubią go właśnie w jego naturalnej postaci. Tak więc, aby zrealizować risotto z bobem, musiałam ugotować danie, kiedy nikogo nie było w domu. No przyznam się, że i ja sama dałam się skusić i kilka ziarenek skubnęłam. Ale zdecydowana większość została. I całe szczęście, bo risotto z bobem i zielonym groszkiem wyszło przepysznie.
Potrzeba:
500 g świeżego bobu, wyłuskanego
1 cebula
2 ząbki czosnku
1,5 łyżki masła
2 szklanki ryżu do risotto
1 duża szklanka białego wytrawnego wina
1,5 l bulionu warzywnego lub mięsnego
świeżo starty parmezan
skórka otarta z jednej cytryny
sól morska i świeżo zmielony pieprz
Bób wrzuciłam do wrzącej wody na 3 minuty, pilnując, aby się nie rozgotował. Odcedziłam i przelałam lodowatą wodą. Odstawiłam do ostygnięcia. Cebulę posiekałam i podsmażyłam na stopionym maśle. Dodałam posiekany czosnek. Następnie dodałam ryż, zamieszałam, aby ziarenka dokładnie się okleiły tłuszczem i wlałam szklankę wina. Gdy ryż wchłonął cały alkohol, dolałam porcję bulionu. Zamieszałam. Gdy porcja bulionu została wchłonięta przez ryż, dodałam następną. I tak kilka razy. Gdy miękkość ryżu mnie zadowoliła (al dente), dodałam obłuskany bób, tarty parmezan, skórkę z cytryny i 1 łyżkę masła. Zamieszałam, zdjęłam z z ognia, doprawiłam solą i pieprzem. Pozostawiłam risotto na 3 minuty pod przykryciem. Gotowe porcje finiszowałam świeżo tartym parmezanem. Pychota.
Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch