Białe szparagi najbardziej lubię na kwaśno w zalewie olejowej ze szczypiorkiem. Pisałam o nich parę lat temu o tej samej porze. Przywołują one pamięć o mojej ukochanej kuzynce, która była mistrzynią w przygotowywaniu szparagów i nie tylko.
Ponieważ tamten przepis już znacie, w tym odcinku najbardziej znana wersja szparagów, która choć nie jest moją ulubioną, jest godna polecenia. Szparagi otulone pysznym, delikatnym, ale kalorycznym sosem. Trudno. Czasami trzeba. Sos holenderski, bo o nim mowa, najpyszniejszy jest oczywiście ten domowej roboty.
Potrzeba:
2 pęczki grubych, białych szparagów
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru
Szparagi obieram dokładnie obieraczką. Obieram od główek szparagów do ich końca. Stwardniałe końcówki odcinam. Dokładnie obrane i umyte szparagi wkładam do zagotowanej doprawionej solą i cukrem wody i gotuję około 8-10 minut. Szparagi powinny być miękkie, ale jędrne. Po ugotowaniu szparagi przekładam do lodowatej wody, aby je zahartować.
Sos holenderski:
4 żółtka
1 łyżka soku z cytryny
sól, pieprz do smaku
100 g roztopionego masła
Żółtka z solą i sokiem z cytryny ubijam na parze. Stopniowo, bardzo wolniutko, dodaję stopione masło cały czas ubijając masę, która powoli gęstnieje. Gotowy sos powinien być gęsty, kremowy i aksamitny. Po wlaniu całego masła należy gotowy sos zdjąć z ognia, ponieważ może się zważyć. Nie wolno go gotować.
Moje szparagi owinięte są wstęgą szynki parmeńskiej, podane w towarzystwie soczystych malinówek i własnoręcznie upieczonego żytniego chleba.
Smacznego!
Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch