„Poeta” to wiersz w jego repertuarze oczywisty. Znany od lat i zaprzyjaźniony. Inne dopiero niedawno oswoił, ale każdy – bez nadmiernej gestykulacji i uniesień, dopływa do widza/słuchacza wraz z jego ciepłym głosem. Mariusz Kozłowski, urodzony świdniczanin i recytator, zadebiutował w świdnickim Salonie Poezji, choć debiutantem na pewno nie jest.
W piątkowy wieczór Galeria Fotografii na świdnickim Rynku była oazą ciszy i skupienia nad każdym słowem. Mariusz Kozłowski wybrał 19 wierszy Andrzeja Bursy, poety niepokornego, wyklętego. Wymienia go jednak dopiero na trzecim miejscu. – Najpierw Tuwim. O tak, Tuwim! Baczyński, potem Bursa, Stachura, Śliwonik – podaje kolejność ulubionych poetów. Z Bursą jednak nie raz tryumfował na konkursach recytatorskich w całej Polsce. Przez wiele lat swoim ciepłym głosem, oszczędną gestykulacją i wielką siłą zdobywał serca jurorów i widzów. Od lat to on sam ocenia jako juror. – Taki powrót do mówienia/czytania wierszy jest jednak bardzo miły – podkreśla po dzisiejszym Salonie Poezji.
Zadebiutował już w szkole podstawowej. – Bo miałem dobrą pamięć. „Obsługiwałem” wszelkie szkolne akademie, łącznie z rocznicami rewolucji październikowej – wspomina ze śmiechem. Naukę kontynuował w Zespole Szkół Mechanicznych i wydawało się, że będzie czołowym recytatorem. – A tu pierwsza ocena 3+. No jak to! Byłem oburzony i strasznie zły. A na dodatek nauczycielka przy wyborze osób do kółka recytatorskiego wymieniała po kolei wszystkich moich kolegów, tylko nie mnie! Tak długo szeptałem swoje nazwisko, aż wreszcie usłyszałem: no dobrze, i Kozłowski. A potem wszystko potoczyło się z górki… I był „Bal w operze”!
Spektakl przygotowany pod okiem polonistki, Anny Szywały, przez grupę uzdolnionych uczniów Mechanika był jednym z najciekawszych wydarzeń artystycznych w Świdnicy lat 80-tych. Krążący w drugim obiegu, obrazoburczy, sarkastyczny „Bal w operze” Juliana Tuwima młodzi aktorzy-amatorzy wykonywali brawurowo, zdobywając laury na przeglądach teatralnych w całej Polsce i zyskując wierną publiczność w rodzinnym mieście. W tej niezwykłej grupie był obok Adama Stefanika, Tomasza Wyrwy, Arkadiusza Jurgi także Mariusz Kozłowski. Tuż przed Balem”, dopiero jako 18-latek odkrył, że są w Polsce organizowane wieloetapowe i bardzo wymagające konkursy recytatorskie. Na ponad 10 lat stały się jego pasją. W 1997 roku zdobył najwyższe laury – I miejsce w finale Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. Rok później jury odmówiło mu przyznania nagrody, podsumowując, że miejsce Mariusza jest już tylko za stołem sędziowskim. Od lat juroruje więc w konkursach recytatorskich. – I z tej strony znałam pana Mariusza, a tak bardzo chciałam usłyszeć wiersze w jego interpretacji, do czego namawiałam go już dawno. Cieszę się, że dziś wreszcie się udało. Wspaniały wieczór! – cieszy się Barbara Pidanty, wierna uczestniczka Salonów Poezji. Do wystąpienia doprowadziła Halina Szymańska ze Świdnickiego Ośrodka Kultury.
Na spotkanie w Galerii Fotografii Mariusz Kozłowski wybrał spośród wierszy Andrzeja Bursy m.in. „Funkcję Poezji”, „Sobotę” i „Miłość”. Z poezją znakomicie współgrał gitarowy akompaniament Pawła Zająca. Obaj panowie nie wykluczają kolejnych wspólnych projektów.
/asz/
zdjęcia Artur Ciachowski