Normalnie w takich sprawach szuka się pomocy w Sądzie Pracy, ale pan Zygmunt czuje się zagubiony w gąszczu przepisów. Od prawie czterech lat czeka na zapłatę za pracę, od września ubiegłego roku – na sprawiedliwość.
Świdniczanin Zygmunt Piórkowski dwadzieścia lat pracował jako ślusarz remontowy i narzędziowy w firmie Kostal, spółce jawnej. Z różnych powodów spółka musiała zakończyć działalność, ale pracownicy i produkcja zostali przeniesieni do firmy Graffika prowadzonej przez żonę jednego ze wspólników Kostala.
Pan Zygmunt za porozumieniem stron rozpoczął pracę w Graffice od września 2012 roku. Poprzedni pracodawca nie wypłacił mu wynagrodzenia za lipiec i sierpień oraz ekwiwalentu za niewykorzystany urlop. Prosił przez trzy lata, przez trzy lata słuchał obietnic, że już w przyszłym miesiącu, że jeszcze trochę.
Nie wytrzymał zwodzenia w sierpniu 2015 roku i złożył pozew o zapłatę zaległego wynagrodzenia. W tym samym czasie podobne pozwy złożyły trzy inne osoby zatrudnione w Kostalu, a mniej cierpliwości wykazały jeszcze cztery, które w sądzie pracy postanowiły szukać sprawiedliwości wcześniej.
Dwie pierwsze rozprawy zostały odroczone na wniosek adwokata reprezentującego pozwanych, który w odpowiedzi na pozew wniósł o jego oddalenie z powodu przedawnienia i zwrócił w swoim piśmie sądowi na problem procedowania, bo wobec jego mocodawców orzeczony został zakaz prowadzenia działalności gospodarczej.
Poprosiłem również pisemnie o stanowisko jednego ze wspólników. Pytałem go o to, – czy to prawda, że p. Piórkowski nie otrzymał ekwiwalentu za urlop i wynagrodzenia za ostatnie dwa miesiące pracy przed przekazaniem go do Graffiki mimo wielu zapewnień o szybkim dokonaniu zapłaty?
Chciałem zrozumieć, jakie były powody tak długiej zwłoki w wypłacie? Interesowało mnie w końcu czy nie czuje się współodpowiedzialny za sytuację materialną p. Piórkowskiego i innych pracowników, którzy swoich wynagrodzeń dochodzić muszą przed sądem?
Odpowiedzi nie otrzymałem.
Tymczasem pan Zygmunt parę dni temu próbował w sądzie ustalić, kiedy odbędzie się następna rozprawa. Termin nie został jeszcze wyznaczony.
Sąd został poinformowany o braku organów spółki, które mogłyby ją reprezentować przed sądem czy ustanowić pełnomocnika – to właśnie było konsekwencją orzeczenia zakazu prowadzenia działalności gospodarczej wobec wspólników – wyjaśnia sędzia Agnieszka Połyniak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Świdnicy – po uzyskaniu tej informacji Sąd Pracy zwrócił się do Sądu Gospodarczego o nadesłanie akt, by ustalić stan prawny spółki. Z uwagi na brak organów do uprawnionych reprezentacji spółki – strony pozwanej, Sąd Pracy zobligowany był zawiesić postępowanie w sprawie, a to z uwagi na brzmienie art. 174 par 1 pkt 2 k.p.c. (postanowienie z dnia 06.04.2016r.). Konieczne jest ustanowienie kuratora dla osoby prawnej, do jego wyznaczenia upoważniony jest sąd rejestrowy właściwy dla tej spółki (art. 42 kodeksu cywilnego) – stwierdza rzecznik.
Zygmunt Piórkowski żyje teraz z czasowej renty.
/wrt/