Mimo dramatycznych wydarzeń, właściciel zagrody przy pałacu w Makowicach nie zamierza zrezygnować z udostępnienia zwierząt do żywej szopki w Świdnicy. W niedzielę dwa psy zagryzły 10 kóz i danieli. – Dzieci zawsze tak się cieszą, gdy przywozimy zwierzęta. Na szczęście owcom nic się nie stało i będą mogły wystąpić w szopce – deklaruje Magnus Budis.
Zdjęcie archiwalne
Jak już informowaliśmy, w niedzielę nad ranem dwa psy spustoszyły stado zwierząt z zagrody przy pałacu w Makowicach koło Świdnicy. Zagryzły m.in. ciężarne kozy. Dwie łanie daniela, również ciężarne, uciekły i do dziś nie udało się ich odnaleźć. Jeszcze wczoraj późnym wieczorem zgłosił się właściciel psów, twierdząc, że zwierzęta uciekły z jego posesji. Zadeklarował chęć polubownego załatwienia sprawy.
Straty właściciel ocenia na około 4,5 tysiąca złotych. – Żal wszystkich zagryzionych zwierząt. Zależy mi jednak na odbudowaniu stada – mówi. Magnus Budnis już trzykrotnie przywoził swoje zwierzęta do szopki, ustawionej na świdnickim Rynku. Podobnie będzie i tym razem. – Owce były na szczęście zamknięte, więc nie ucierpiały i przywieziemy je do Świdnicy – zapowiada. Natomiast w samej zagrodzie jeszcze dzisiaj zostanie wzmocnione ogrodzenie. – Zresztą nie po raz pierwszy. Już rok temu część naszych zwierząt została zagryziona przez psy. Wtedy dodaliśmy drugi płot, ale i to za mało. Dziś pracownicy wkopią w ziemię siatkę – mówi właściciel.
Żywą szopkę będzie można oglądać na świdnickim Rynku 20 grudnia od 12.00 do 18.00.