Kupiłam sobie ostatnio zestaw łyżeczek bankietowych przeznaczonych do serwowania drobnych przekąsek. I właśnie na nich podałam śledzie na kolacji wigilijnej traktując je jako maleńką przystaweczkę przed Jego Wysokością Karpiem. Takie maleństwa świetnie sprawdza się w kolejne dni świąt.
Potrzeba:
olej 2-3 łyżki
1kg wymoczonych w wodzie śledzi matiasów
1 koncentrat pomidorowy
4 średnie cebule
sól, pieprz czarny do smaku
opcjonalnie chili i cynamon
1 łyżeczka miodu lub cukru
liść laurowy
kilka kulek ziela angielskiego
1/2 szklanki wody
Śledzie kroję w małe kawałeczki. Na patelni rozgrzewam olej. Cebulę kroję w piórka, wrzucam na rozgrzany olej. Zmniejszam power ognia i smażę cebulkę na małym ogniu aż zmięknie i lekko się przyrumieni. Wtedy dodaję miód lub cukier oraz koncentrat pomidorowy. Mieszam. Dodaję liść laurowy z nieodłącznym druhem – zielem angielskim i resztą przypraw. Ja lubię pikantne, więc dodaję chilli. Gdy smak i konsystencja sosu mnie zadowoli, odkładam do przestudzenia. Gdy sos jest całkowicie zimny, dodaję śledzie. Dokładnie mieszam by śledziki oblepiły się czerwonym sosem. Odstawiam w zimne miejsce na 12h. Podam je jak opisałam powyżej.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę Wesołych Świąt oraz rodzinnego kolędowania i biesiadowania.
Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch