Groźne miny, wystawianie języków i pełne ekspresji ruchy, z poklepywaniem ud i torsów, przeplatały się z lirycznymi, melodyjnymi piosenkami. Pokaz tańców iśpiewu z dalekiej Nowej Zelandii zachwycił publiczność, która licznie przyszła w niedzielne popołudnie do świdnickiego teatru. Nowozelandczykom w niczym nie ustępowali Egipcjanie i „nasi” z prezentującego jak zawsze najwyższy poziom Zespołu Tańca Narodowego i Estradowego „Krąg”.
Spotkanie z egzotyką w Świdnicy było możliwe dzięki kończącemu się dzisiaj w Strzegomiu 24.Międzynarodowemu Festiwalowi Folkloru. To, objęte od wielu lat patronatem CIOF, wydarzenie gwarantuje najwyższą jakość. Można się było o tym przekonać także w Świdnicy. „Krąg”, czyniący honory domu, zaprezentował swoje dwa popisowe tańce – poloneza i krakowiaka. Istniejący od 40 lat zespół Marii i Wojciecha Skiślewiczów jak zawsze porwał widzów pięknym układem choreograficznym strojami i znakomitym wykonaniem. Podobnie jak zespół ze Świdnicy, tak i Uniwersytecki Zespół Folklorystyczny z Kairu stara się zachować tańce charakterystyczne dla egipskiej kultury. Tancerze występowali z udziałem zespołu muzycznego i przedstawili pełne uroku i wdzięku układy, w którym dominowała męska siła i kobieca uroda. Szczególne brawa zebrał humorystyczny taniec, imitujący walkę dwóch Egipcjan. Kukły prowadził jeden tancerz!
Prawdziwy aplauz zebrał liczący zaledwie cztery osoby zespół Whakaari Rotorua z Nowej Zelandii. Publiczność z niekłamanym podziwem patrzyła na niezwykle ekspresyjne maoryskie tańce, w których walka mieszała się lirycznymi wyznaniami. Tancerze emanowali siła i zaskakiwali groźnymi minami. Po występie lider zespołu stwierdził, ze podczas trwającej od kilku tygodni podróży byli równie gorąco witani w USA, Niemczech i Polsce, ale to właśnie u nas chcieliby zostać. Powód – piękne dziewczyny i mocny alkohol!
/asz/