Strona główna Bez kategorii Paw złapany. Ksiądz go nie chce!

Paw złapany. Ksiądz go nie chce!

5

Po ponad 10 dniach udało się nareszcie złapać pawia, który uciekł z woliery należącej do księdza z polskokatolickiej parafii w Świdnicy. Właściciel nie tylko nie pomógł w odłowieniu, ale także wyparł się swojego pupila.

paw

O pawiu zrobiło się głośno, gdy – nie wiadomo, w jaki sposób – znalazł się na dachu kamienicy przy ulicy Ułańskiej. Ptaka próbowali ściągnąć strażacy, ale bez skutku. Jak się okazało, zwierzę zeszło jakoś samo i specjalnie się nie oddaliło. – O pomoc poprosił nas właściciel hali produkcyjnej przy ulicy Licznikowej (niedaleko ul. Gdyńskiej). Paw od kilku dni mieszkał na dachu tejże hali – mówi strażniczka miejska Monika Wiśniewska. – Żona właściciela dokarmiała ptaka, ale na dłuższą metę paw nie mógł zostać w tym miejscu, zwłaszcza, że w hali trwa produkcja. Jak się okazało, prywatne firmy żądały za ściągnięcie pawia z dachu po kilkaset złotych.

Ostatecznie za darmo pomocy już w godzinach po służbie udzieliła Monika Wiśniewska, wspierana przez lekarza weterynarii Bartosza Podczasiaka. Akcja trwała 10 minut. Ptak trafił na razie do dużej klatki w garażu, ale nie będzie tam długo.

Ksiądz, który trzymał pawia w małej wolierze przy ulicy Saperów, nie chciał udzielić żadnej pomocy przy odłowieniu ptaka. Interweniującemu strażnikowi miejskiemu miał odpowiedzieć, że nikt mu nie udowodni, że to jego paw. Kolejnych strażników już nie wpuścił na plebanię. – To bardzo trudna sprawa, bo paw nie jest zwierzęciem hodowlanym – twierdzi komendant straż miejskiej Stanisław Rybak. – Szukamy rozwiązania.

Aktualizacja: Ks. Józef Dekiert w rozmowie ze Swidniac24.pl stwierdził, że jest zaskoczony całym zamieszaniem wokół pawia. Jego zdaniem ptak sam wróciłby do domu, gdyby nie był straszony. – Mieszkał na posesji przed parafią cztery lata, nigdy nie uciekał. Wypłoszyli go ludzie, którzy zaczęli rzucać kamieniami. Nie prosiłem służb o pomoc, paw sam wreszcie by wrócił. Kiedy już znalazł się na hali produkcyjnej, to usłyszałem, ze za odłowienie mam zapłacić 500 złotych. Nie mam takich pieniędzy, to nie jest rzymska parafia. Jak zbiorę w miesiącu z tacy 50 złotych, to wszystko. Teraz raczej już nie chcę pawia z powrotem.

Jak poinformował nas komendant Stanisłąw Rybak, na mocy ar. 77 kodeksu wykroczeń, ksiądz został pouczony. – Uznaliśmy, że w tym przypadku nie będziemy nakładać mandatu.

Paw najprawdopodobniej trafi do hodowli ptaków ozdobnych w jednej z podświdnickich miejscowości.

/asz/

O pawiu pisaliśmy także TU.

Poprzedni artykułSzukają ludzi do pracy w Lipsku
Następny artykułJak wykorzystać potencjał rzeki Bystrzycy?