Postanowiłam uszyć torebkę. A wiadomo, że dla kogoś, kogo główna działalność obraca się na co dzień wokół prostych poszewek, wykonanie czegoś bardziej skomplikowanego to niemal inżynierskie wyzwanie. Zajęło mi więc to zadanie masę czasu. No, tyle czasu w każdym razie, że gdyby to przeliczyć na zarobek, po sprzedaży takowych stać by mnie było na waciki.
Torebka w swojej istocie powinna być duża. I pojemna zarazem – bo to nie zawsze koniecznie musi iść zaraz w parze. Musi pomieścić wszystko, a wyglądać przy tym niepozornie. W razie konieczności trzeba w nią wbudować drzwi do Narnii.
Swoje miejsce muszą w niej znaleźć same niezbędne rzeczy: kosmetyki, bilety na cały miesiąc, programy z teatru, plakaty przedwyborcze, tabletki na niemoce wszelakie, kubki po jogurcie, oraz cały zestaw narzędzi zaczynając od młotka, a na kluczu francuskim kończąc.
Ostatnio zauważyłam, że do serca to założenie wzięło sobie kilku producentów narzędzi ogrodniczych. W sklepach budowlanych nabyć można sekator, łopatkę albo grabki w kolorach pastelowych w kwiatowy deseń. Na upartego mogłabym poszukać narzędzi w deseń torebki. Na szczęście nie mam ogródka, ale dla jego szczęśliwych posiadaczy szyję torebki w większym rozmiarze.
Mam za to w torebce mnóstwo rzeczy, których sensu przebywania tamże nikt nie rozumie. Nosiłam swego czasu przez parę miesięcy gumową piłkę, bo w wolnym czasie uczyłam się na niej robić szydełkowe bombki. Razu pewnego ta piłka przydała się do zatkania ziejącej smrodem rury kanalizacyjnej. Nosiłam i drewnianą miniaturową ławeczkę, którą dostalam od kogoś, kto wiedział, że zbieram miniaturowe mebelki. Mój były mąż zapytał mnie za czas jakiś:
– Po co ci, na Boga, ławeczka w torebce?
Odpowiedziałam mu wtedy.
– A bo widzisz, ciebie ktoś zapyta, czy pożyczysz mu ławeczkę, a ty co na to? A ty nic. Ja natomiast powiem: „A proszę bardzo.”
Przy szyciu torebki bardzo się przykładam. Mając na uwadze powyższą listę rzeczy niezbędnych, wszywam w środek cała masę kieszeni. Wszystkie wykańczam bardzo starannie, z niezwykłym wprost – jak na mnie – dopieszczeniem szczegółów, choć nie bardzo potrafię złapać w tym sens. Mam przecież nadzieję, że nikt postronny nigdy, przenigdy do mojej torebki zaglądać nie będzie musiał. Niechby sumienie mu na to nie pozwoliło.
Beata Norbert
Po piękne drobiazgi zapraszamy do sklepu Beaty Norbert: www.zapachydoszafy.na.allegro.pl