Najwyższego wymiaru kary żąda matka i jeden z synów Kazimierza D., świdniczanina, który został podpalony i zmarł w wyniku obrażeń. Przed Sądem okręgowym w Świdnicy zakończył się proces dwóch 22-latków. Michała B. prokuratura oskarża o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, Kamila W. – o nieudzielenie pomocy. Obrońca żąda zmiany kwalifikacji czynu na spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, skutkującym śmiercią. Oskarżeni przeprosili rodzinę.
9 sierpnia 2014 roku przyjaźniący się od 2000 roku Michał, pseudonim Sztanga i Kamil, pseudonim Kowal, postanowili się zabawić. Wieczorem wybierali się do klubu Łaźnia, ale nie dotarli tam od razu. Najpierw – jak obaj twierdzą – po raz pierwszy w życiu zażyli amfetaminę, potem pili piwo w Baszcie. Wreszcie trafili do Łaźni, gdzie spędzili prawie cała noc. O 4.00 nad ranem 10 sierpnia wyszli, trafili do całodobowego sklepu spożywczego przy ulicy Wrocławskiej za żelaznym mostem, kupili 6 piw, kiełbasę i chleb. Tak zaopatrzeni dotarli na podwórze na tyłach ulicy Wrocławskiej, sąsiadujące z boiskiem Szkoły Podstawowej nr 6. To był „teren” Kamila W., który mieszkał niedaleko. Tutaj zjedli i jeszcze wypili. Około 6.00 rano podszedł do nich znany obu pan Kazimierz. 56-latek wdał się z nimi w rozmowę, wreszcie pochwalił się, że ma prawo jazdy, w co nie uwierzył Michał B. Wtedy obaj się założyli o wódkę. Pan Kazimierz przyniósł dokument z domu, a modzi mężczyźni poszli do pobliskiej „Żabki” po obiecany alkohol. Pół litra pan Kazimierz wypił prosto z butelki, oddając tylko kilka łyków znajomemu, który pojawił się na chwilę. Około 8.00 Michał B. i Kamil W. ponownie poszli do sklepu przy wodnej i kupili kolejne 2 butelki wódki. Michał B. wziął jeszcze płynną podpałkę do grilla, ok. 300 ml. Gdy wrócili, pan D. już ledwo siedział na murku i w pewnej chwili osunął się nieprzytomny na trawę. Wtedy Michał B. polał go płynem do grilla i podpalił. Najpierw zajęły się buty, potem błyskawicznie spodnie i koszula. Kazimierz D. był tak nieprzytomny, że nawet nie jęknął. Kamil zdzierał koszulę i wyszarpał pasek do spodni, Michał polewał płonącego piwem i prawdopodobnie także wódką. Obaj wspominają, że mężczyzna płonął jak pochodnia, co zresztą zarejestrowała kamera umieszczona na budynku pobliskiej szkoły. Żaden nie wzywał pomocy, żaden nie zadzwonił na pogotowie. Kamil W. uciekł z miejsca na widok swojego dziadka, Michał B. spokojnie wrócił do domu. Pomoc wezwał dziadek Kamila W. Kazimierz D. doznał potwornych obrażeń, a w organizmie miał 6,2 promila alkoholu. Zmarł śmiercią gwałtowną trzy tygodnie później w szpitalu w Nowej Soli. Kamil W. został zatrzymany przez policję, Michał B. wieczorem 10 sierpnia sam zgłosił się na komendę. Obaj przyznali się do zarzutów. Przed sądem większość zeznań podtrzymał Kamil W., oskarżony o nieudzielenie pomocy. Michał B. odwołał wcześniejsze wyjaśnienia w najważniejszej kwestii. Nie przyznaje się do zabójstwa.
Podczas dzisiejszej, ostatniej rozprawy sąd wysłuchał opinii biegłego w zakresie pożarnictwa i świadka, ekspedientki ze sklepu nocnego „Kamila”. Po zamknięciu przewodu głos zabrały strony. Prokurator Beata Piekarska-Kaleta stwierdziła, że było to zabójstwo okrutnie proste. – Na każdym osiedlu jest taki człowiek, jak pan Kazimierz, a jego jedyna winą jest to, że nadużywa alkoholu. Dla oskarżonego Michała B. nie był jednak człowiekiem. Traktował go przedmiotowo, nie dostrzegał w nim istoty ludzkiej – mówiła oskarżycielka. Podkreśliła, że oskarżony wykazał się bezdusznością i okrucieństwem, bo nie tylko z premedytacja podpalił, ale nie zrobił nic, by faktycznie cierpiącemu człowiekowi pomóc. Zażądała 25 lat pozbawienia wolności i wypłacenia zadośćuczynienia rodzinie. Dla Kamila W., który został oskarżony o nieudzielenie pomocy, zażądała 2 lat pozbawienia wolności. Z tym zgodziła się pełnomocniczka matki i syna zmarłego, natomiast dla Michała B. zażądała dożywocia.
Z argumentacją oskarżycielek nie zgodził się obrońca Michała B. Przekonywał w mowie końcowej, że nigdzie nie wykazano, by oskarżony chciał zabić Kazimierza D ani tez nie przyznał się do zabójstwa. – Czyny są faktem, nikt im nie zaprzecza. To jednak nie znaczy, że Michał B. chciał zabić – stwierdził mecenas Sebastian Kujacz i chce zmiany kwalifikacji czynu z zabójstwa na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, czego następstwem jest śmierć. Grozi za to kara od 2 do 12 lat. Sąd odroczył ogłoszenie wyroku do przyszłego tygodnia.
/asz/