Tomasz Smolarz zapewnił, że trwają starania, by usunąć zgromadzone przy ulicy Kopernika w Świdnicy odpady i nie dopuścić do ponownego zwożenia śmieci. – Sprawa jest skomplikowana i działamy dwutorowo przy współpracy z prezydent Świdnicy i starostą świdnickim. Dążymy do wywiezienia śmieci i odebrania dzierżawcy praw do terenu – mówił Tomasz Smolarz podczas dzisiejszej sesji Rady Miejskiej w Świdnicy.
Jak stwierdził wojewoda, sprawa jest skomplikowana z kliku powodów. Ponieważ grunt należy do skarbu państwa, możliwe jest wydanie rozstrzygnięcia zastępczego o wywozie odpadów, jednak problem mógłby wrócić. – Dlatego szukamy sposobu, by pozbawić prawa dzierżawy wieczystej tej działki osobę fizyczną tak, by nie mogła na nowo zwozić odpadów – mówił Smolarz. Zapowiedział, ze wkrótce w tej sprawie zostanie zorganizowane spotkanie.
Przypomnijmy:
Sprawa nielegalnego składowiska ma już swoją historię. Miasto wspólnie z powiatem usiłowały nie dopuścić do jego utworzenia, jednak po pierwszej odmowie wydania zgody przez starostwo, firma zwróciła się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który nakazał wydanie decyzji. Firma Algodon, która jest właścicielem terenu, miała zgodnie z decyzją WSA w tym miejscu prowadzić selektywną zbiórkę nieszkodliwych odpadów, miało być wykonane zadaszenie i zabezpieczenie gruntu. Żadnych takich działań nie podjęto, co wykazała przeprowadzona kontrola WIOŚ. W efekcie starosta w październiku 2013 roku wydał zakaz dalszego składowania odpadów i nakazał ich wywóz. Do tego ostatniego polecenia właściciel nie zastosował się i sprawa trafiła do prokuratury a następnie do sądu. Niestety, sąd nie miał podstaw, by nakazać usunięcie odpadów, a jedynie nałożył na współwłaściciela grzywnę. Jednak – jak się okazało – Bogdan A. jest bezdomny, nie ma żadnych źródeł dochodu ani majątku. Co najwyżej może więc trafić na krótko do więzienia. To jednak w żaden sposób sprawy wysypiska nie rozwiąże, bi trudno się spodziewać, ze taka osoba zrobi cokolwiek, by odpady wywieźć.
Sposobu szuka starostwo. To powiat mógłby ostatecznie zlikwidować wysypisko, ale pod wieloma warunkami. Pierwszym jest wyczerpanie procedur dotyczących wymuszenia działań przez właściciela. Starostwo nałożyło już dwie kary po 50 tysięcy złotych za niewykonanie decyzji starosty, ale musi nałożyć jeszcze jedną, by zamknąć proces administracyjny. Dopiero wówczas powiat może się zwrócić do wojewody o wydanie postanowienia zastępczego o przekazaniu obowiązku likwidacji wysypiska powiatowi. Warunek kolejny – muszą być na ten cel pieniądze z Narodowego lub Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Ile? Tego nie da się w tej chwili oszacować, bo nie wiadomo, ile śmieci zalega przy ul. Kopernika. Do rozpatrzenia będą dwa wyjścia – albo wywóz wszystkich odpadów, albo ich części i rekultywacja terenu. Do takich działań jednak bardzo daleka droga. Jak szacują urzędnicy – nawet rok.
/asz/