Około trzydziestu osób protestowało dzisiaj przed Cyrkiem Korona, który swój namiot rozbił przy ulicy Zamenhofa. Na transparentach mieli wypisane „Zwierzę w cyrku, co za bzdury! Wiwat cyrki bez tresury”, a do rozdania blisko 200 ulotek.
– Te dwie minuty wstępu lwów, wielbłądów, psów i innych zwierząt są okupione ich cierpieniem i torturami – mówi Krzysztof Kowalczyk, inicjator akcji protestacyjnej i założyciel świdnickiej społeczności „Cyrk bez zwierząt”. – Poza tym od wiosny do późnej jesieni zwierzęta są bez przerwy w transporcie, bo cyrk nieustannie zmienia miejsce pobytu. Żyją w ciasnych klatkach, bez odpowiednich wybiegów. Nie zgadzam się na to bestialstwo. Nie mam nic przeciwko cyrkowi, w którym będą występować ludzie, ale protestuję przeciwko dręczeniu zwierząt.od wiosny do późnej jesieni zwierzęta są bez przerwy w transporcie, bo cyrk nieustannie zmienia miejsce pobytu. Żyją w ciasnych klatkach, bez odpowiednich wybiegów. Nie zgadzam się na to bestialstwo. Nie mam nic przeciwko cyrkowi, w którym będą występować ludzie, ale protestuję przeciwko dręczeniu zwierząt.
Panie, które przyglądały się protestującym zadawały sobie pytanie, kto chciałby chodzić do cyrku bez zwierząt? A zainteresowanie dzisiejszym programem było spore. O czym może świadczyć ilość osób kupujących bilety.