Mówiłam już to pewnie milion razy, ale przez lata nie zmieniam zdania w tej kwestii: materiały z serii marine zachowują się jak prawdziwe tkaninowe celebrytki. Nieważne jak i gdzie się o nich mówi, byleby często i głośno.
Nikogo nie obchodzi więc to, że jest właśnie środek zimy. Nie jest istotne również, że odwiedzasz apartament na dziesiątym piętrze w wielkiej aglomeracji lub drewniany domek w górach. Wszędzie tam, na każdej szerokości geograficznej, w każdej porze roku i w każdej strefie klimatycznej natkniesz się na wnętrze urządzone w stylu marynistycznym.
Mieli więc rację wielcy filozofowie: pewne rzeczy po prostu są, a wszelkie próby ich uniknięcia… no cóż:) Nawet Coehlo miałby problem, aby dopasować tu jakąś ideologię. A jeśli nawet coś na ten temat pisał, to w tym kąciku nie cytujemy Coehlo!!!
Cytujemy za to Leszka Kołakowskiego, którego podczytuję ostatnio w świetnie zrealizowanym albumie „Sen”.
Kołakowski uczulony jest na kicz. Coehlo za to go uwielbia. Z mistrzowską wprawą robi nawet z tego kiczu KICZ, który odpowiednio zapakowany i oetykietowany dla niepoznaki sprzedaje za miliony dolarów i innych walut. I zdaje nam się wtedy, że kupujemy wielką rzecz, wielkie dzieło, po prostu literacki majstersztyk, a tu kicha. Nieraz trapi mnie jednak pytanie, czy istnienie tego kiczu źle świadczy o jego wytwórcy czy o konsumencie. Ale to tak na marginesie…
Jednak co w tym temacie mówi Kołakowski? Ano pisze:
„Kicz jest wtedy, gdy coś bardzo chce się podobać i jest tak łatwo ładne.”
Czy marine zatem kiczem jest, czy nie? Warunki Kołakowskiej definicji spełnia, więc chyba jednak kicz. Tym razem mi to jednak nie przeszkadza.
Beata Norbert
Po piękne drobiazgi zapraszamy do sklepu Beaty Norbert: www.zapachydoszafy.na.allegro.pl