Poradził sobie z największą w historii przestępczością i z szalejącym bezrobociem. Postawił na nogi gospodarkę i kulejący transport miejski. Poległ przy reformie szkolnictwa i prywatyzacji szpitali. Swoimi doświadczeniami z polskimi samorządowcami podczas V Kongresu Regionów w Świdnicy podzielił się legendarny burmistrz Nowego Jorku, Rudolph Giuliani. Republikanin rządził największym miastem USA w latach 1994-2001 i został doceniony zwłaszcza za swoje działania po ataku terrorystycznym z 11 września 2001 roku.
Blisko trzygodzinne spotkanie w hali lodowiska świdnickiego OSiR-u ani przez moment nie było nużące. Giuliani przykuwał uwagę talentem oratorskim i optymizmem. – Jeśli powiecie: wszystko idzie źle, jest fatalnie, nic się nie uda i zawołacie – chodźcie za mną! to skutek będzie żaden – obrazowo pokazywał zebranym na sali wójtom, burmistrzom, prezydentom i przedsiębiorcom, jak powinien działać lider. – Optymizm jest jedną z podstaw sukcesu i jedną z najbardziej pożądanych cech przywódcy.
Giuliani w porywającym wykładzie wyliczył sześć złotych zasad, którymi powinien kierować się lider. – Wykonujecie jeden z najtrudniejszych zawodów na świecie – przekonywał samorządowców. – Jesteście blisko ludzi i nie ma ucieczki. Wszyscy cię znają i znajdą! W rządzie jest o wiele łatwiej, bo można się od ludzi odsunąć. Wy nie macie szans. Zawsze będziecie przez ludzi oceniani i rozliczani.
Zasady dla lidera
Co zrobić, by stać się skutecznym przywódcą i doprowadzić do nawet najbardziej niepopularnych zmian? Jak wyliczał Giuliani, po pierwsze trzeba mieć jasne wartości, im bardziej konkretne tym lepiej. On sam jest zapatrzony w Ronalda Reagana, którego uważa za najlepszego prezydenta USA w XX wieku. – On przede wszystkim wbrew powszechnej opinii nazwał komunizm złem i nie negocjował z komunistami, co miało znaczenie także dla waszego kraju – podkreślał gość kongresu. – Po drugie, nie zgadzał się na coraz większą ingerencję rządu w życie obywateli, widząc w niej jedynie ograniczanie ducha przedsiębiorczości i zaradności obywateli. Stawiał jasne cele i je realizował.
Na tej podstawowej zasadzie oparł się sam Giuliani. Gdy przejmował władzę w Nowym Jorku, miasto nazywane było zgniłym jabłkiem. Przestępczość urosła do gigantycznych rozmiarów. Rocznie na ulicach NY ginęło 2200 osób. Bezrobociem dotknięte było 1,5 miliona mieszkańców, a inwestorzy omijali miasto wielkim łukiem. – Przyszedłem z jasną wizją – ograniczyć przestępczość i zmobilizować ludzi do poszukiwania pracy, a inwestorów zachęcić do nowych przedsięwzięć – mówił były burmistrz. Wzmocnienie policji i drastyczne cięcia w innych działach, a także zupełna zmiana systemu pomocy społecznej nie spotkały się z entuzjazmem. – Przez półtora roku byłem bardzo niepopularny, ale to kolejna ważna cecha lidera – nie może poddawać się opinii publicznej i grać pod publiczkę. Jeśli jest przekonany do swoich celów, musi być odważny! – przekonywał. Musi także zebrać znakomity zespół współpracowników, fachowców, a urzędników i służby motywować do dobrej pracy, nagradzać za wyniki, a nie płacić tylko za to, że są. Powinien również zmierzyć się ze swoimi słabościami. – Ja jestem niecierpliwy i bardzo szybko podejmuję decyzje. To sprawdza się w sytuacjach kryzysowych, na co dzień jednak nie. Dlatego przez 40 lat całej swojej pracy zawodowej miałem zastępcę, człowieka bardzo ostrożnego, który tonował mój zapał. Jeżeli nie dostrzegamy własnych słabości, to daleko nie zajedziemy – mówił do samorządowców.
Wskazał również na potrzebę stałego dokształcania się i uczenia. – Jeśli nie jesteś dobrym mówcą, idź na szkolenie! To żadna fanaberia – tłumaczył. I dodawał, że zanim plan wdroży się w życie, trzeba go bardzo dobrze przygotować i przetestować. I wreszcie – komunikacja z mieszkańcami. – Nie wolno chować się przed ludźmi, oni muszą wiedzieć, jakie mamy zamiary, co chcemy osiągnąć i dlaczego podejmujemy niepopularne decyzje. Mają prawo do narzekania i muszą mieć możliwość, by z nami rozmawiać. Dlatego co tydzień miałem audycję w radiu, a raz w miesiącu program w telewizji z udziałem nawet tysięcznej publiczności. Spotykałem się z najróżniejszymi środowiskami. Byłem cały czas dostępny dla mieszkańców – wyliczał Giuliani.
Pytania o porażki
Po wykładzie uczestnicy spotkania zasypali burmistrza pytaniami. M.in. o porażki. – Nie udały mi się dwie rzeczy. Po pierwsze reforma szkół w Nowym Jorku (tej sztuki dokonał następca Giulianiego, burmistrz Bloomberg, przyp. red.). Chciałem wprowadzić bony oświatowe i zlikwidować rejonizację. Chciałem, by nowy system pozwalał oceniać pracę nauczycieli i wyrzucać tych, którzy nie mają wyników. Nie udało się jednak przekonać związków zawodowych. Podobnie stało się z radą miejską, którą tworzą demokraci. Radni nie zgodzili się na prywatyzację szpitali, a to moim zdaniem, było koniecznie. Jak w Nowym Jorku fantastycznie działali strażacy i z czasem policja, tak służba zdrowia była w fatalnym stanie. Pochłaniała gigantyczne pieniądze, a efekty były bardzo złe. Udało mi się jednak doprowadzić do zracjonalizowania wydatków i wzmocnienia roli specjalistów.
Giuliani był pytany również o to, ile kadencji powinien urzędować burmistrz. – W moim kraju są to dwie kadencje i uważam, że tyle jest w stanie udźwignąć szef dużego miasta czy dużego stanu. Więcej na pewno nie, bo to bardzo wyczerpująca praca. W małych miejscowościach sytuacja jest inna i dłuższe rządzenie mogłoby wchodzić w rachubę – odparł.
Burmistrz pyta o Ukrainę
Spotkanie zakończyła dyskusja z udziałem m.in. prezydenta Świdnicy, prezydenta Poznania i zastępcy prezydenta Wrocławia, którą poprowadził Tomasz Lis, redaktor naczelny Newsweeka. „Czy burmistrzowie będą rządzić światem?” – tak brzmiał tytuł rozmowy. Prezydenci polskich miast byli zgodni, że rola lokalnych liderów ma ogromne znaczenie, ale w Polsce – jak podkreślił Wojciech Murdzek – potrzebni są także liderzy w rządzie, którzy stworzą dobre warunki do funkcjonowania samorządów. Tego jednak zdecydowanie brakuje. Rudolph Giuliani był tymczasem zainteresowany, jak Polska odbiera działania Putina i sytuację na Ukrainie. Usłyszał w odpowiedzi, że także zwykli obywatele wspierają Ukrainę i nie zgadzają się na politykę Putina w obawie o bezpieczeństwo własnego kraju. Gościa z USA Tomasz Lis postawił w niekomfortowej sytuacji, pytając o gwarancje bezpieczeństwa dla Polski na tle historycznych doświadczeń naszego kraju. – Czy nie zostaniemy znów sami? – dopytywał. Giuliani stwierdził, że choć w 80% nie zgadza się z polityką prezydenta Baracka Obamy, jest przekonany, iż nie ma możliwości, by podważył klarowna zasadę NATO, dającą ochronę każdemu członkowi sojuszu. Wreszcie – były burmistrz został zapytany, czy ponownie będzie się ubiegał o fotel prezydenta USA. – Nie wykluczam, ale poza moim krajem takiej deklaracji nie złożę – odparł.
Na zakończenie spotkania, skwitowanego gromkimi brawami, były burmistrz Nowego Jorku wszystkim samorządowcom życzył odwagi.
Agnieszka Szymkiewicz