Przedstawiciele świdnickiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej złożyli kwiaty pod obeliskiem na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Świdnicy. – Nie wybierali frontów, ani kierunków działań, ani też słusznych czy niesłusznych ideologii. Po prostu walczyli z wrogiem. Naszym obowiązkiem jest pamiętać o nich – mówi Adam Markiewicz.
Na cmentarzu przy ul. Łukasińskiego spoczywają 254 osoby. Tylko 81 znane są z imienia i nazwiska. Na kamiennych tablicach widnieją daty, pokazujące, że większość poległych to bardzo młodzi chłopcy. Czczenie ich pamięci w obliczu działań Armii Radzieckiej na terenach wyzwalanych podczas II wojny światowej, wśród których nie brakowało gwałtów, rabunku i bezmyślnego niszczenia, nie jest łatwe. Cieniem kładzie się także powojenna, półwieczna historia zniewolenia Polski przez ZSRR.
– Historii jednak nie zmienimy – mówi Markiewicz. – Bez udziału Armii Radzieckiej nie byłoby końca wojny. Różni historycy, a także politycy próbują na nowo zapisać bieg wydarzeń. Dla niektórych nieistotne jest to, że front wschodni wyzwolił ziemie polskie, że uniemożliwił wymordowanie więźniów obozów koncentracyjnych, że ocalił najcenniejsze zabytki kultury polskiej, takie jak Sandomierz czy Zamek Królewski w Krakowie. Politycy, a na ich zlecenie historycy, dzielą żołnierzy na patriotów i nie-patriotów, ponieważ szli do Polski z niewłaściwej strony. Pamiętajmy, że polski żołnierz niezależnie od tego, na jakim froncie walczył, zasłużył na szacunek za poświęcenie w walce o wyzwolenie kraju. Podobnie żołnierz radziecki.
O cmentarz żołnierzy radzieckich dba Urząd Miejski. To zadanie zlecone i opłacone przez państwo. Roczne utrzymanie nekropolii kosztuje około 20 tysięcy złotych.
asz