Choć to nie czas, aby się bawić, bo cała Ukraina jest pogrążona w kryzysie, oni wyjechali w trasę koncertową. Chcą na chwilę zapomnieć. Skosztować innego życia, ale przy okazji mówią głośno o tym co dzieje się w ich kraju.
– W Iwano-Frankowsku jest spokojniej niż w Kijowie. Milicja na zachodniej Ukrainie jest za narodem. Tu nikt siły wobec obywateli nie stosuje – tak mówili dzisiaj, podczas konferencji prasowej, mieszkańcy Iwano-Frankowska, miasta partnerskiego Świdnicy. Prawie pięćdziesięcioosobowa grupa tancerzy i dziennikarzy z Iwano-Frankowska zwróciła się wczoraj z prośbą do władz miasta o pomoc. W związku z aktualną, tragiczną sytuacją na Ukrainie i planowanym zamknięciem granic zespół był zmuszony przyspieszyć swój wyjazd z Ukrainy, aby wziąć udział w planowanej od dłuższego czasu transie koncertowej na terenie Włoch. Świdnica nie mogła pozostać obojętna na taką prośbę. Grupa została zakwaterowana na jeden dzień w Hotelu Sportowym.
Igor Tretiak, Oksana Kowalczuk, Olena Tretiak i Wasyl Szeremeta spotkali się dzisiaj w Urzędzie Miejskim z dziennikarzami i podzieli się tym, co dzieje się w ich kraju i mieście.
Ich przyjazd od samego początku był zagrożony. Członkowie ekipy nie wiedzieli czy uda im się przekroczyć granicę. Udało się. Po drodze mijali kilkanaście blokad, ale jak podkreślali, ci ludzie bardziej pilnowali, kto wjeżdża na Ukrainę lub co z niej wywozi. Prezydent Murdzek, który również był obecny na spotkaniu zapewnił gości z Iwano-Frankowska, że przyjaciół w potrzebie nigdy się nie zostawia.
– Cały czas jesteśmy w kontakcie z rodzinami, ale od wczoraj mamy ten kontakt utrudniony. Dziwne rzeczy dzieją się z siecią telefoniczną – mówili goście z Ukrainy. W samym Iwano-Frankowsku, który opowiedział się po stronie opozycji, codziennie około 20 tysięcy demonstrantów spotyka się w centralnym punkcie miasta, aby wyrazić dezaprobatę dla poczynań władzy. Mer miasta Wiktor Anuszkewyczus wyjechał do Kijowa. Tam ramię w ramię z narodem ukraińskim walczy z władzą. – Na szczęście w Iwano-Frankowsku nie ma żadnych działań wojskowych, ale na wszelki wypadek w jednym z budynków administracji publicznej przygotowany został szpital polowy – mówi Oksana Kowalczuk.
Jutro rano wyruszą w dalszą drogę na zachód Europy. Mają świadomość, że ich powrót do domu może stać pod wielkim znakiem zapytania, bo sytuacja za naszą wschodnią granica zmienia się z minuty na minutę. Ale wierzą, że wrócą do lepszej, wolnej Ukrainy.
tepe