Na potrzeby tego artykułu powinnam snuć historie o tym, że na myśl o lawendzie otwiera mi się szeroka gama samych jedynie pozytywnych skojarzeń i wspomnień. Warto byłoby napomknąć coś o pięknych wakacjach w Chorwacji wśród pięknie wybarwionych pól. Pożądane byłoby rozpływać się w zachwytach nad niezwykłymi właściwościami, uwodzicielskim zapachem i kolorem.
Prawda jest jednak taka, że dla mnie lawenda to również wspomnienia o ciężkiej pracy, o nieprzespanych z bólu nocach, otartych do krwi opuszkach palców… O tym, że gdy inni mieli wakacje, ja miałam nieustające żniwa. Mimo to, jeśli tylko znajdzie się sposobność, chętnie wykonuję drobiazgi, gdzie ten fantastyczny kwiat gra pierwsze skrzypce. Chęć ożyła zwłaszcza teraz, gdy na Warmii tworzy się Lawendowe Muzeum Żywe. Dołożyłam swoją cegiełkę do tego przedsięwzięcia. I pojadę tam kiedyś. To postanowione!
Etap 1.
Na kawałku bawełny odrysowuję od talerza koło. Wycinam.
Etap 2.
Z pomocą maszyny do szycia przyszywam koronkę po obrysie koła. Miejsce łączenia koronki (początek i koniec) mocuję kilkakrotnie.
Etap 3.
Pętelkę w wstążki satynowej przyszywam centymetr od brzegu tkaniny. W tej odległości fastryguję całe koło luźnym ściegiem.
Etap 4.
Powstanie „czapeczka”, którą wypełniam aromatycznymi kwiatami lawendy. Ściągam fastrygę i mocuję nić.
Etap 5.
Z drugiego kawałka wstążki formuję zgrabną kokardę. Gotowe!
Beata Norbert
Pobierz w PDF
Po piękne drobiazgi zapraszamy do sklepu Beaty Norbert: www.zapachydoszafy.na.allegro.pl