Strona główna Temat dnia Szczątki ludzkie pod drogą

Szczątki ludzkie pod drogą

10

Pozostałości po grobie wykopali robotnicy, pracujący przy przebudowie ulicy Kolejowej w Świdnicy. To najprawdopodobniej pozostałość po miejscu pochówku sprzed około 150 lat.

– Odnalezionych zostało kilka drobnych kości – mówi Marek Rusin, prokurator rejonowy. – Jeszcze dzisiaj zostaną zbadane przez biegłego, nie wykluczamy także przekazania ich do dalszych badań w Zakładzie Medycyny Sądowej. To nie jest cały szkielet, podejrzewamy więc, że grób był już dawno temu ekshumowany, a kości mogły wysypać się ze spróchniałej trumny, albo po prostu pozostać niezauważone. Będziemy prosili o konsultację archeologiczną. Prace na budowie mogą być kontynuowane.

Szczątki pochodzą na pewno sprzed ok. 1870 roku. – Dysponujemy mapą z 1867 roku, na której naniesiono obecną ulicę Kolejową – wyjaśnia Dobiesław Karst z Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy. – Z pracami na pewno się nie ociągano, bo w całym mieście po likwidacji twierdzy ruszył olbrzymi front robót budowlanych. Niemcy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że fragment ul. Kolejowej właśnie w tym miejscu, gdzie znaleziono szczątki, zahacza o cmentarz garnizonowy. Można podejrzewać, że przed przystąpieniem do budowy drogi przenieśli groby w inne miejsce.

***

Cmentarz garnizonowy istniał na pewno w 1794 roku, a mógł być założony być może już w 1768,  przy obecnej ulicy Armii Krajowej. To nekropolia z bodaj najbardziej ciekawą historią w Świdnicy, po której został głaz i pomnik, odrestaurowany kilka lat temu.

Na tym właśnie cmentarzu w  1864 roku pochowano kilku jeńców duńskich. 400 duńskich żołnierzy w owym czasie więziono w kazamatach wału głównego twierdzy świdnickiej. 22 lata później na polecenie Duńskiego Ministerstwa Wojny na mogiłach zmarłych jeńców ułożono płyty ze śląskiego marmuru Jeszcze w 1946 roku polscy osadnicy mogli zobaczyć 7 marmurowych nagrobków. Na cmentarzu garnizonowym chowano nie tylko ofiary wojny czy jeńców, ale także zmarłych w wyniku epidemii. Tak było w 1866 roku, gdy podczas epidemii cholery, przyniesionej przez jeńców w wojnie prusko-austriackiej, w Świdnicy zmarło między 350 a 1100 osób (wg różnych źródeł). Na zachowanym przy ulicy Armii Krajowej pomniku widnieje napis, poświęcony temu wydarzeniu. Jednak obelisk nie powstał dla ofiar epidemii, a dla pruskich i austriackich żołnierzy, którzy zmarli z ran w świdnickim lazarecie w 1866 roku. Pomnik postawiono dwa lata później.

W 1922 roku na cmentarzu garnizonowym został pochowany młodszy brat słynnego lotnika, Manfreda von Richthofena, nazywanego „czerwonym baronem”. Lothar von Richthofen również był pilotem i zginął podczas lotu samolotem pocztowym. Po raz ostatni na nekropolii przy Armii Krajowej zmarłych pochowano w 1945 roku. W masowym grobie spoczęli żołnierze niemieccy.

Przy tej samej ulicy istniał jeszcze jeden cmentarz, z którym wiąże się niezwykła historia. Otóż w 1845 do Świdnicy przybył Johann Ronge, ekskomunikowany wikariusz z Grodkowa i założył Kościół Niemiecko-Katolicki. W Świdnicy w 1847 było 800 wyznawców, jednak popularność słabła i 8 lat później było tylko 157 wiernych. Kościół miał swój cmentarz także przy ulicy Armii Krajowej za nieistniejącą  „wieżyczką”. (informacje zebrane na podstawie „Kalendarium dziejów Świdnicy”).

Poprzedni artykułRekordowy Silesian Cup! Piłkarskie święto w Świdnicy
Następny artykułBułgar odpowie za handel ludźmi