O tym, że lukrowanie to fantastyczna zabawa w cukiernika-artystę zdobiącego ciasta według swojego pomysłu, przekonali się uczestnicy drugiego piernikowania.
Na warsztaty zdobienia pierników przyszli do „baroccafe” na placu Pokoju w Świdnicy, starsi i młodsi, całe rodziny, mamy z dziećmi, babcie z wnukami, znajomi. Ci, którzy w lutym lukrowali serca i anioły wiedzieli już co ich czeka. Pozostali z uwagą słuchali instrukcji Marcina Goetza, właściciela Słodkiej Chatki, który trzymając w ręce woreczek z lukrem objaśniał tajniki kładzenia glazury na pierniku. Już po chwili biała masa cieniutką stróżką spływała na miodowe ciasteczka. Niektórzy nawet kilka razy poprawiali swoje dzieła, bo lukier ma to do siebie, że póki nie zastygnie na pierniku można go bezkarnie zetrzeć palcem i… zjeść. Powstały wspaniałe baranki i pisanki, które za kilkanaście dni będzie można położyć na wielkanocnym stole. Dzisiejszy wieczór był wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. Goście kawiarni jako pierwsi zobaczyli, polukrowali i wreszcie skosztowali pierników w kształcie Kościoła Pokoju. Na początku wielu onieśmielała nawet myśl o odwzorowaniu na ciastku szachulcowego rysunku ścian świątyni, dlatego ostrożnie i z wielką starannością stawiali kolejne linie tworząc lukrową koronkę, inni natomiast swobodnie puścili wodze fantazji tworząc za pomocą słodkiej glazury prawdziwe piernikowe symbole.
Marcin Goetz, wykorzystując plastyczne właściwości ciasta, wypieka w Trzcińsku pierniki o najróżniejszych kształtach. Najnowszym produktem Słodkiej Chatki jest piernik z Kościołem Pokoju, który nawiązuje do pewnej XVIII-wiecznej anegdoty. Według przekazów historycznych pomysł stworzenia firmowego piernika mieli już przed trzema wiekami świdniccy luteranie. Współczesna inicjatywa jest więc kontynuacją ciekawej idei sprzed lat.