Strona główna Bez kategorii Świdnicki styl odc. 4.

Świdnicki styl odc. 4.

12

Coco Chanel zwykła mawiać, że „Moda przemija, a styl pozostaje”. Ciężko się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, biorąc pod uwagę całą historię mody i to co się w niej działo na przestrzeni wieków. Weźmy np. takie koturny. Swoje początki mają w starożytnej Grecji, powróciły w latach 70-tych XX wieku, a obecnie kolejna fala ich popularności zalewa światowe wybiegi (Isabel Marant). Jest to jeden z ogromnej liczby przykładów, które można mnożyć w nieskończoność. To, co nasze babki kryły w zakamarkach szaf, a uważane było przez ich córki za szczyt kiczu i bezguścia, w obecnym momencie może służyć jako niebywała gratka dla fashionistów czy trendsetterów. Moda powraca, czy się nam to podoba, czy nie. Sama niegdyś uważałam, że styl hippie powinien wyginąć wraz z zakończeniem wojny w Wietnamie, a obecnie nie wyobrażam sobie lata bez zwiewnych, lekkich, kwiecistych sukienek czy sandałów typu „gladiatorki”. Powracając do sedna i nieco nawiązując do tematu sprzed tygodnia. W sezonie jesień/zima 12/13 również nie obędzie się bez wielkich coming back’ów. Propozycje przygotowane przez projektantów to klasyczny przykład powracającej mody ze szczególnym uwzględnieniem lat 80-tych (nie wiem czemu?).

Nieubłagalnie zbliża się listopad, a co za tym idzie pewne święto, które w moich oczach jest również świętem „nowego płaszcza” i „moherowego beretu”. O ile nie o berecie będzie mowa, tak przy „nowym odzieniu wierzchnim” chciałabym się zatrzymać nieco dłużej. Do łask wracają lakierowane, błyszczące skóry, kobalt w pełnym wydaniu czy chociażby pastele – hit przełomu lat 70-tych i 80-tych, którymi tak odważnie w tym sezonie bawi się Chloe. Podobne powroty możemy zauważyć w tak modnym kilka lat temu stylu militarnym, który obecnie w nieco podrasowanym, ćwiekowym klimacie (TopShop) znów króluje w modzie ulicznej. Strasznie mnie ciekawi, jak wypadnie tegoroczna rewia „cmentarzowa”. Może to dziwne, ale co roku budzi to we mnie spore podekscytowanie i zawsze dostarcza nie lada zabawy. Okaże się 1 listopada…

A tym czasem co na ulicach Świdnicy? Ku mojemu zaskoczeniu, pojawia się coraz więcej osób noszących się po prostu stylowo i odważnie. Tak bardzo uwielbiane przeze mnie czerń i szarości we wszystkich odcieniach coraz częściej wypierane są przez kolory. Fakt sympatyczny i pocieszający. Poniżej złapane w Świdnicy delikwentki, aż się oko raduje.

Nie bójcie się łączyć kolorów , one naprawdę poprawiają humor.

tekst i foto Maja Jasnos

Poprzedni artykułPo Śląsku czas na Końskie
Następny artykułMKS zagra z Jaworznem